Starzeję się. Umierają pisarze, których czytałam od lat: w czerwcu tego roku zmarł Jose Saramago; 30. listopada pojawił się nekrolog H. Mulischa, mojego ulubionego (obok Saramago) pisarza.
I choć nie cenię sobie Siegfrieda, tak chcę do niej wrócić jako do opowieści o umierającym pisarzu i jego dziele życia: książki o Adolfie Hitlerze.Nie sposób nie dopatrzeć się w ostatniej książce Mulischa wątków, jeśli nie autobiograficznych, to przynajmniej osobistych: schorowany pisarz spotyka osobę, która opowiada mu o dziecku A. Hitlera. Rozmowy posłużą owemu pisarzowi jako kanwa do książki mającej raz na zawsze rozwikłać zagadki historii i wytłumaczyć na czym polegał fenomen Hitlera. Pisarz dzieła nie kończy. Nie ma ostatecznego podsumowania. Harry Mulisch, ciągle powracający do wątków losu, przypadku, przeznaczenia też nie kończy dziełem które podsumowywałoby jego wieloletnią fascynację 2.Wojną Światową. I to nie koniecznie historią konfliktu ale dwuznacznością wyborów. W Aanslag przesunięcie ciała zamordowanego policjanta pod inny dom uratowało życie Żydom i spowodowało śmierć rodziny narratora. Golem w De Procedure morduje swojego twórcę, ale śmierć jednostki ratuje życie społeczności. Ojciec Mulischa został osądzony jako kolaborator, ale współpraca z hitlerowcami (przez jego ręce przechodziły zrabowane Żydom majątki) uratowała życie żonie Żydówce i synowi.
Powered by Blogger.
Powiem tak. NIE WIEDZIAŁEM, ŻE ODSZEDŁ JOSE SARAMAGO.
ReplyDeleteWstyd.
Miałem nadzieję na jeszcze kilka jego książek bo z czasem stawał się coraz bardziej genialny.
Mój ulubiony pisarz. No i Kurt i Marquez.
pozdrawiam zdjęty smutkiem
o smierci Saramago dowiedzialam sie z L'Osservatore Romano, ktory nie omieszkal przy okazji dowalic autorowi za jego relatywizm moralny i ateizm. Tak jak w tej chwili dowalal Noblowi za nagradzanie za invitro.
ReplyDelete