Autorka, jak sama przyznaje, jest z pokolenia osób traktujących życie prywatne jako życie prywatne, czyli przemilcza wiele rzeczy. Zaś autobiografia ma to do siebie, że wymaga od autorki - jeśli nie kompletnego wybebeszenia - to przynajmniej introspekcji. Tej w Risotto na antipasto nie wystarczy: autorka duma o zbliżającej się śmierci i zastanawia się do którego państwa będą należały jej prochy; wzruszający jest też fragment w którym pisze o śmierci męża. Natomiast kilka zdań o własnych zdradach małżeńskich i porażkach kulinarnych wydaje się być wciśniętymi między strony maszynopisu i nie za bardzo pasującymi do „artystycznej koncepcji” całego „dzieła”. Widzę tu rękę redaktorki/redaktora pragnącej dodać pikanterii mdłej opowieści.
Szkoda że skoncentrowano się na sprawach tortu z zakalcem i skrzypiącego łóżka (metaforycznie mówiąc), a nie na tematach, które mogłyby zainteresować : rozszerzonych opisach życia Mediolanu czy prowincjonalnej Anglii w okresie przed- i powojennym, opowieści o rodzinie autorki; nie ma też wiele o różnicach kulturowych, przystosowywaniu się do życia w innym kraju, nauce języka, podróżach z mężem Anglikiem po Włoszech. Przede wszystkim widać problemy warsztatowe: chronologiczna narracja, sztywność języka, nieudolne przechodzenie z tematu na temat.
Nie lubię Anny del Conte. Mam szacunek dla jej wiedzy, ale nie chciałbym jej poznać. Nie lubię snobowania się na listę tytułów arystokratycznych a już napewno nie chcę czytać, że księżna X jest interesującą osobą bo jest księżną.
Jednakże nawet lektura przeraźliwie nudnej książki potrafi czegoś nauczyć. I tak dowiedziałam się, że szacunek ma się dla kogoś lub dla czegoś; forma do kogoś, do czegoś jest poprawna choć rzadziej używana (Wielki Słownik Poprawnej Polszczyzny PWN) i że Anna del Conte robi carbonarę z dodatkiem białego wina. Przepisu jednak nie podaje. Jeszcze jeden powód, żeby jej nie lubić :-)
Anna del Conte
Risotto with Nettles. A memoir with food
Chatto & Windus, London, 2009
Za ten "konkret" krytyczny fanów ci nie przybędzie - i za to cię lubię.
ReplyDelete