bardzo skomplikowane

gdyby w pobliżu Terraciny były wielkie plantacje karczochów, powiedziałabym, że jest to świetna metafora, bowiem Terracinę zwiedza się tak jak je się karczocha: obierając listek po listku. Gdyby przez Terracinę płynęła wielka rzeka mogłabym napisać, że widać warstwy stylów naniesione przez fale. Można też pewnie powiedzieć, że Terracina nanizana jest na sznurek dróg.

Zakręt

Od północy biegnie via Appia; w Terracinie zmienia nazwę na via Roma, zakręca w prawo ku morzu i dalej ciągnie się wzdłuż wybrzeża jako via Flacca.Podejrzewam, że ten zakręt zrobiono później. Tuż przed wjazdem do Terracina od strony południowej stoi wielka brama. Przypomina zapięcie kolii. Na wschód osi dróg, pod górę leży najstarsza część miasta, na zachód - w kierunku morza XIX-wieczne zakole Piazzy Garibaldi, marina i nowe przedmieścia. Tak to wygląda...ale czy tak jest na prawdę? Może pod tymi wszystkimi cementowymi fundamentami, asfaltem i sygnalizacją świetlną, pizzeriami najeżonymi parasolami leży rzymski bruk lub głazy porzucone przez Wolsków?

Wszędzie schody


do starego miasta idzie się pod górę. Płytkie schody, brama, główna ulica prowadząca na Piazza del Duomo. Na piazzę wchodzi się też przez bramę: po lewej stronie sklep z papuzimi sukienkami, po prawej zółty napis tanti auguri. Czy to na Piazza były pozostałości po forum? Nie pamiętam. Nad forum wisiała część miasta z kamiennymi wieżami i ścianą murów obronnych. By tam dojść wystarczyło wspiąć się po schodach po prawej stronie forum. Następne schody i ulica wiodąca do klasztoru św. Franciszka (nie można zwiedzać): wspaniały widok na morze i miasto. Schodzimy w dół. Następna brama, resztki akweduktu wykorzystane jako fundamenty i parter domu. Następne schody. Jesteśmy przy zarośniętym polnymi kwiatami i krzewami teatrze. Mur rzymski z kostki brukowej, pomarańczowe kwiaty przypominające werbenę. Schody w dół zawracają nas do ulicy prowadzącej do Piazza del Duomo.

Brama do Il Purgatorio



 Tuż przed wejściem na plac łuk rzymski upamiętniający coś, czego w tej chwili już nie pamiętam. Na piazzy pusto. Urząd miasta ma przerwę obiadową, duomo jest zamknięte. Przed wejściem postawiono metalowy parkan. Renowacja. Podobno we wnętrzu są elementy normańskie (fryzy i lwy) i kolumny udekorowane mozaiką z kolorowych kamyków. Otwarty, mimo przerwy obiadowej i upału, jest kościół Il Purgatorio. Wchodzi się doń, jak z resztą i do duomo, po schodach. Ładna symetryczna fasada, wypłowiały tynk, żelazna brama. Wewnątrz mprowizowany ołtarz, Jezus w miniaturze, wyświechtany tromp d'oeil świeczników i sztukaterii. Mimo otwartych na oścież drzwi w Il Purgatorio jest chłodno jak w piwnicy.

Uliczki, których nie ma


Skręcamy w jedną z uliczek. Jest tak wąska, że bardziej przypomina przesmyk między budynkami. Następne schody. Tym razem wiodące do drzwi, których już nie ma. Żółty i pomarańczowy tynk domów, kościół z zabitym deskami wejściem. Znów nie zapisałam nazwy, przekonana że znajdę ją na Google Map. Na planie miasta nie ma ani tego kościoła, ani Il Purgatorio, ani Piazza del Duomo.

Słoiczki z konfiturą
Jadąc w kierunku Giove Anxur (o Giove Anxur przy okazji) trafiliśmy na warzywniak. Arbuz w dwóch wersjach (miejscowy i mniejszy, sycylijski), pomidory i brzoskwinie. Pomidory kosztują 1,20; brzoskwinie 1,00. I to z brzoskwiń wysmażę w domu konfiturę, esperymentując przy okazji z bazylią i świeżym liściem laurowym. Ale to będzie dopiero wieczorem. O 13:45, usmarowani sokiem z brzoskwiń, szukamy restauracji i trafiamy do pizzerii na Piazza Garibaldi. Przy stoliku obok, Rosjanie zamawiają piwo, Holendrzy odpalający jednego papierosa od drugiego raczą się pizzą tuż przy wejściu. Jesteśmy przerażeni: gdzieśmy przyszli? Do pułapki dla turystów? I oddech ulgi: kalamari z grilla są przepyszne; fritto misto również. Z cytryny, co prawda, nie można wycisnąć soku, ale gdy proszę o jeszcze jeden kawałek cytryny, kelner przynosi mi talerz z pokrojonymi cytrynami. Rachunek w granicach rozsądku i czyste toalety. Zupełnie nie najgorzej jak na miejscowość nadmorską, której część w ogóle nie istnieje, a druga należy do schodów i bramy do Il Purgatorio.

linki:
plan miasta
Terracina śladami Gregoroviusa
Terracina w Wikipedii

2 comments:

  1. Mayu, jeśli kiedykolwiek ruszę w podróż po Włoszech (a nie wykluczam, że się to kiedyś stanie ;)), to możesz być pewna, że nie zabiorę żadnego przewodnika, tylko ułożę sobie trasę z Twoich postów i tak będę zwiedzać. Oczywiście, ułatwiłoby mi, gdybyś wydała Włoszczyznę w formie zwartej, iaczej będę gubić wydruki po całej Italii. No, ale tak właśnie zrobię.

    ReplyDelete
  2. świetne te Twoje opisy, tak to prawda, przewodniki się mogą schować przy tym co tak pięknie opisujesz :)))
    pozdrawiam z deszczowego i zimnego Nadarzyna ;)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.