z całej plejady artystów włoskich najbardziej chciałabym poznać osobiście ryżego księdza: 4. marca 1678 Wenecję nawiedziło trzęsienie ziemi i narodziny Antoniego Lucio, cherlawego syna Giovanniego Battisty Vivaldiego, fryzjera i skrzypka na pół etatu. Jak wielu chłopaków z biednych rodzin, Antek trafił do seminarium. Nie został jednak księdzem bo podobno cierpiał na astmę, która nie pozwalała mu odprawiać mszy. Czy to prawda, trudno powiedzieć. Mogła być to jedynie wymówka, od ołtarza (podobno) wolał bowiem zakrystię w której spisywał muzyczne pomysły, zwłaszcza, że wkrótce zamieszkała zamieszkała z nim muzycznie uzdolniona przyjaciółka. Najwyraźniej był utalentowany, gdyż w 1703 roku dostaje stanowisko dyrektora muzycznego chóru Ospedale della Pieta, a chór sierot staje się wkrótce sławny na całą Wenecję. Na koncerty walą tłumy; w 1709 roku Etienne Roger oferuje weneckiemu celebrycie wydrukowanie kompozycji.
A z tym wydaniem Vivaldiego to było tak: Roger chciał kompozycje Corelliego, ale sławny artysta nie kwapił się, więc wydawca zaryzykował i zaprosił do współpracy Antonia Vivaldiego. Posunięcie, jak się później okazało, genialne. L’Estro Armonico okazał się sukcesem muzycznym i finansowym. Antonio Lucio Vivaldi zostaje sławą europejską, koncertującą na dworach możnych i sławnych Europy, nie zaprzestając jednocześnie współpracy z Ospedale dla którego komponuje 2 koncerty miesięcznie (!). Nic więc dziwnego, że pewne pomysły powtarzaja: taka La Tempesta di Mare, niby inny koncert (RV253 i RV279, ale gale, poza nieistotnymi zmianami tu i ówdzie (na przykład tempa), jest to ten sam koncert inaczej zapakowany. Więcej informacji nie nie mogę podać, a numerów RV, znalezionych w sieci, nie jestem w stanie zweryfikować z okładkami dysków czy też encyklopią muzyki, bowiem wszytko rezyduje obecnie w Ginestra. Ręczę jedynie, że słyszałam różnicę między dwoma wersjami La Tempesty. Obydwie wersje są na CD Fabio Biondi: jedna pojawia się z Il Quattro Stagioni, druga na dysku zatytułowanum Vivaldi Violin Concertos ( Tempesta di Mare). Poszukiwania Istituto Italiano Antonio Vivaldi, czyli organizacji powołanej w 1947 przez Antonio Fannę w celu propagowania muzyki Vivaldiego, na razie nie zostały zakończone. Prawdę powiedziawszy, wygląda mi na to, że organizacja zmieniła nazwę. Ale i tego nie jestem w stanie potwierdzić w 100%.
Vivaldi, jak to z gwiadami bywa, dożył własnego upadku. Zmarł w Wiedniu, w biedzie. Pochowano go w nieznakowanej zbiorowej mogile, a o jego muzyce zapomniano prawie natychmiast i na ponad 200 lat.
A teraz? Vivaldi jest znany głównie jako kompozytor Czterech Pór Roku. Allegro z La Primavera można usłyszeć jako tło muzyczne do kotleta lub jako dzwonek w komórce. Koncerty Vivaldiego smędzi Izaak Perlman, skądinąd utalentowany skrzypek, a inni przerabiają concerti na inne ’instrumenta’ muzyczne, między innymi na okarynę i cymbały. Na szczęście dla mnie jest też grupa artystów próbujących odtworzyć oryginalne brzmienie baroku i zamiast lirycznego Vivaldiego słyszymy oryginalne instrumenty a a miejsce sentymentalnego zawodzenia zajął teatr i ekspresyjność.
Na koncert Giovanni Antinoniego i Il Giardino Armonico czy Fabio Biondi i Europa Gallante jestem w stanie pojechać daleko (na przykład do Ferrary, Brugii lub Utrechtu :-)), a ostatnio rozglądam się za trasą koncertową Giuliano Carmignoli i Venice Baroque Orchestra.
Powered by Blogger.
Z emocji przekręciłaś nazwisko najbardziej energicznego dyrygenta w tej części Europy. Giovanni Antonini, nie "Antinoni".
ReplyDeleteA przy okazji dziękuję, że mnie z nim zapoznałaś. Z nim, i z Biondim. Dla tego drugiego pojechałam na razie do Krakowa, ale mogłabym i dalej. Dla pierwszego też. Hint, hint :)