plastik sprzedawany w woreczkach z napisem mozzarella

ma się tak do prawdziwej mozzarelli jak żurek knorra do żurku babci Zosi.


Są dwie  mozzarelle, jedna - dla niepoznaki nazywana fior di latte - i robiona jest z mleka krowiego, a drugą warzy się z mleka bawolego. Fior di latte daje sie się zjeść, ale pełną ekstazę osiąga się jedząc kawałek mozzarelli z mleka bawolego. I choć pozwolenie na przystawianie znaczka konsorcjum mozzarelli ma część Lacjum, to zdecydowanie i definitywnie najlepszą mozzarellę robi Campania. Tu nie ma nawet nad czym się zastanawiać: mozzarella z Lacjum - choć doskonała - tej z Campanii nawet do łydek nie dorasta.

Najbardziej znana z kampańskich mozzarelli jest mozzarella w stylu salentyńskim - słodkawa, o delikatnym zapachu świeżej serwatki i mleka; zaś w okolicach Caserty do kupienia jest mozzarella casertana, robiona z dodatkiem serwatki z dnia poprzedniego, czyli lekko kwaskowa, pachnąca jogurtem.


I choć najlepsze mozzarelle kupuje się od miejscowych producentów, to na stacjach benzynowych Campanii można znaleźć bardzo przyzwoitą mozzarellę. Ręczymy; sprawdziliśmy osobiście.

Carla Capalbo podaje adres mleczarni warzącej mozzarellę w stylu casertano:  Caseificio La Fenice w Presenzano (via Vado Piano, 5) Może ktoś będzie miał okazję tam podjechać?

14 comments:

  1. Chciałbym zobaczyć Twoją minę jak smakujeszcz tych mozzarelli co się w Polsce sprzedają. Ciekawe czy masz jakieś doświadczenia...

    ReplyDelete
  2. Jadlam polska mozzarelle, moja siostra chciala mnie "uraczyc", podczas ubieglorocznych wakacji w kraju: byl to ser gumowaty, scisly i koloru zoltego. Moglo to byc wszystko, ale na pewno nie mozzarella.
    Mozzarella di bufala kosztuje tez duzo wiecej niz zwykla mozzarella, ale fakt, Maya ma racje, roznica w smaku jest wielka.
    Ja kocham mozzarelle, z rukola, pomidorami i oregano, polana oliwa i sokiem z cytryny, odrobina soli, odstawiona na godzine do lodowki. Pycha. Polecam.
    Pozdrawiam
    Basia

    ReplyDelete
  3. Co poczac,jak po prawdziwa ciut daleko i mocno nie po drodze;-)W Polsce kupowalam mozzarelle w zalewie i ona nie byla gumowata, tylko miekkai po placami sie latwo rozpadala, ale do oryginalnej to zapewne jej daaaleko. Dlatego powinnam mieszkac we Wloszech, bo mozzarelle kocham, a ze slodkimi, dojrzalymi pomidorami i bazylia (albo rukola), polana oliwa + troszke soli i pieprzu stanowi dla mnie niebo w gebie i jest w moim top ten ulubionych dan:)

    ReplyDelete
  4. slodkie pomidory i mozzarella to jedno z najpiekniejszych dan jakie znam, choc mozzarelle moge jesc jak jablko, z reki :-) Probowalam mozzarelle di bufala w Belgii, Niemczech (nawet od Wlochow), Holandii--jest to jadalne, ale smaczne juz nie. Do listy rzeczy, ktore uwielbiam a ktorych nigdy nie bede mogla zjesc w wydaniu 'dobrze ze choc takie' dochodzi mozzarella (ricotta i pizza juz na niej sa)

    ReplyDelete
  5. Chyba 1/3 wloskiej mozzarelli produkowana jest z mleka polskiego i wegierskiego / mrozona "cagliata", wiec roznie to bywa. Nie ma niestety obowiazku informowania o tym nabywcy.
    Linn

    ReplyDelete
  6. Czytam to wszystko - niby to wiem jak producenci leca w ch... i jestem zalamany i pewny, ze na przyklad oliwa ta, ktora kupuje w Polsce to jeden podobny do drugie shit. Ale zrobic. Zywic sie kurna energia sloneczna? pozdrawiam

    ReplyDelete
  7. mnie akurat nie interesuje czy oliwa pochodzi z wegier czy turcji; tak samo wisi mi czy mleko jest polskie, bulgarskie czy holenderskie. Wyrob koncowy ma smakowac odpowiednio.

    ReplyDelete
  8. No mnie tez to zwisa - wazny smak i jakosc. Zle sie chyba wyrazilem, ze zostalem tak zrozumiany.
    pozdrawiam
    p.s. osobiscie domagam sie konkretyzacji informacji na nalepkach.

    ReplyDelete
  9. Bareyo, odpisywalam na post Lin_lin anominmowej :-) Mnie nawet nie zalezy aby podawano narodowosc skladnikow, ale chce by na opakowaniu mozzarelli z mleka bawolego bylo jasno stwierdzone, ze tego mleka jest 100, 75, 25%....a nie zebym musiala sie doczytywac w dyrektywach EU ile powinno mleka bawolego byc by moc mozzarelle nazwac bawola.

    ReplyDelete
  10. To chodzi nam o to samo. Ja zadalbym tez z jakiego mleka jest toto produkowane. Pasteryzowane, surowe? itp. A po tak zwanym "slimak - ryba ladowa" Unia ma u mnie prze.....e. Robia tylko syf tymi dyrektywami apy pokazac chyba tylko, ze ich posady maja sens.

    ReplyDelete
  11. Nie dziwne, ze w Polsce nie mozna kupic dobrej mozzarelli z mleka bawolego - koszty m.in. transportu, lokalu itp powoduja, ze musialaby w Polsce kosztowac minimum dwukrotnie wiecej. I kto by ja tu kupil ? Moze pare osob w Warszawie, Krakowie i jeszcze paru innych wiekszych miastach - ogolnie malo oplacalny interes dla importera. To jest nadal towar luksusowy, a na sklep z luksusowa zywnoscia moze pozwolic sobie np tylko taki Likus, ktory zarabia na czym innym i dla prestizu ma sklep, w ktorym kupisz mozarelle bawola dobrej jakosci po bajonskich cenach; podobnie jak przednie oliwy i szynke parmenska.
    W Almie co prawda widzialam rowniez ostatnio dwa
    rodzaje mozzy z mleka bawolego, made in Italy, ale ostatecznie nie kupilam, bo w Polsce preferuje zrobic sobie pomidora ze swiezo odcisnietego bundzu od sprawdzonej baby na Kleparzu, niz z niesprawdzonej mozzy.
    Podobnie rzecz przedstawia sie z francuskimi serami typu artisan z mleka niepasteryzowanego. Gdyby ktos chcial sprowadzac do Polski te sery prosto od najlepszych producentow, ktorzy handluja na Rungis, to musialyby kosztowac minimum dwa razy wiecej niz na targu w centrum Paryza. Podobnie niepuszkowane foie gras i inne specjaly.
    W Warszawie jest jeden facet, ktory prowadzi na Saskiej Kepie sklep z francuskimi produktami i robi na tym takie pieniadze, ze po kilku latach prowadzenia sklepu nadal dwa razy w miesiacu jedzie SAM ciezarowka pod Paryz i robi zakupy, bo nie stac go na zatrudnienie kierowcy. Hobbysta.
    W sieciowkach sery niestety maja niewiele wspolnego z tym, co mozna nabyc w kraju, z ktorego pochodza, z tej prostej przyczyny, ze wiekszosc serow, gdy juz wyjdzie z piwnicy producenta, trzyma sie krotko i towar nie zejdzie. Dlatego sieci kupuja towar przecietny, dostepny dla kieszeni przecietnego Kowalskiego.
    Nic dziwnego, ze kroluja gumiaste sery.

    ReplyDelete
  12. Ale nie uważacie, że to jest... dobrze? Że w tym jest pewien urok? Kiedy jestem w Polsce, jem twaróg i bundz oraz małosolne ogórki (nie chcę tu wymachiwać kulinarnymi stereotypami, ale akurat to teraz pochłaniam w dużych ilościach ;). Jadę do Włoch, Hiszpanii, Grecji po to, żeby doświadczyć tego, co tamtejsze, inne, lokalne. I tęsknić za tym, kiedy wrócę ;) Inaczej - po co by było jeździć...?

    ReplyDelete
  13. jasne, ze fajnie tak jest; choc dzisiaj z przyjemnoscia zjadlabym mozzarelle, to nie zjem, bo jestem w miejscu gdzie sprzedaja plastikowa mozzarelle, wiec w zamian robie sobie quark ze szczypiorkiem. Co nie znaczy, ze nie mozna dopominac sie o podawanie zawartosci mleka w mleku :-D

    ReplyDelete
  14. O tak, tak - generalnie o podawanie zawartości. W dodatku czytelnymi literkami :)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.