Gdybyśmy mieli konia i średniowiecze, to środek transportu moglibyśmy postawić na parkingu niestrzeżonym przy którymś z drzew wzdłuż kanału, ewentualnie w samym centrum, na Piazza San Marco.
Gdybyśmy odwiedzieli Wenecję i mieli wczesne średniowiecze, powiedzmy taki wiek IX, to miasta byśmy nie poznali: nie ma pałaców przy Canale Grande (nie ma wogóle zabudowy miejskiej), nad kanałami są wąskie kładki, a po ulicach lata zakład oczyszczania miasta w postaci trzody chlewnej. Między domami są łąki i sady, na sąsiednich wyspach uprawia się rolę, pielęgnuje winnice, a nawet hoduje karpie w stawach. Z tymi karpiami to ździebko przesadzam, ale stawy są na 100%.
Dobrobyt miasta popsuł ten bukoliczny raj. Wycięto drzewa; łąki i sady zamieniono w calle; na dnie osuszonych stawów stworzono piazzetty, a po polach została tylko nazwa campo, o parkingach dla koni nawet nie wspomnę. I jak to podziwiać postęp cywilizacyjny?
Napisane na podstawie Venice. Pure City (autor Peter Ackroyd)
Wenecja: gdzie zaparkować konia?
on 17:03
No Comments
Powered by Blogger.
0 comments:
Post a Comment