gdy jeszcze nie wiedziałam co to jest design i gdy zdejmowałam a gwoździa pluszowego banana, który dołączył w koszu do rodziny porcelanowych łabędzi i wózka z żółtymi jedwabnymi różami, którymi to obiektami JC udekorował mieszkanie, Artemide już produkowało lampę tolomeo.
Tolomeo poznaliśmy osobiście 5 lat później, gdy nie mieliśmy pomysłu na oświetlenie naszej gandawskiej sypialni i właściciel nieistniejącego już sklepu oświetleniowego polecił nam właśnie tolomeo jako niedrogą opcję lampy, którą możemy zainstalować we wnęce za łóżkiem.
W Ginesttra mamy kolekcję Tolomeo: blat roboczy doświetla faretto, w pudle leży jeszcze inne faretto, czekające na swoje miejsce; przy łóżku mam tolomeo pinza. A w ubiegłą sobotę kupiliśmy tolomeo biurkowe. Będzie pasować do sypialni.
Jak na osobę, której pierwsze tolomeo wcale się nie podobało z racji bycia metalowym i mało eleganckim (był to okres mojego niewyrobienia designerskiego: marzyłam wtedy o łazience w trawertynie. Koniecznie beżowym!) , to tolomeowe szaleństwo mi dobrze idzie. I żeby nie było, że nie wiem co lubię: dotychczasową kolekcję tolomeo mam w kolorze srebrnym.Nowe tolomeo jest pokryte emalią, mającą nawiązywać do emaliowanych naczyń poustawianych w różnych kątach Casa di Giuseppe.
długotrwały romans z lampą
on 12:56
3 comments
Powered by Blogger.
My mamy Tolomeo (sospensione decentrata) póki co w sypialni tylko, ale będzie więcej :-)
ReplyDeletePrzy okazji polecam sklep: http://www.edenilluminazione.org Ceny bardzo przyzwoite i we Włoszech dostawa kurierem gratis (w 24h najczęściej)
dziekuje za linke. Nie znalam tego sklepu.
ReplyDeleteNaprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
ReplyDelete