własnym.
str. 182-3:
Najzabawniejsza odmiana [mojego imienia] pochodzi od pewnego szacownego dżentelmena z Waszyngtonu, który pomimo że się przedstawiłem jako Dario, przez cały ranek mówił na mnie Louie.
Kiedy zasiedliśmy do lunchu, zapytałem go w końcu, dlaczego upiera się przy tym imieniu zamiast mojego własnego. Spojrzał zdziwiony i powiedział:
Przecież zapytałem rano recepcjonistę kto jest moim przewodnikiem; wskazał na ciebie i powiedział Louie.
Wyjaśniłem mu, że lui znaczy po włosku on.
str. 186:
Jedna klientka całkowicie zbiła mnie z tropu, kiedy zapytała, gdzie znajduje się w Sienie ulica Pioxi. Coś tam widziała i chciała wrócić, więc zanotowała nazwę. Powiedziałem, że w Sienie nie ma takiej ulicy ani żadnej o podobnej nazwie. Złoszcząc się z powodu mojej oczywistej głupoty, wałkowała mnie, zarzucając niewiedzę, do chwili kiedy, całkiem przypadkowo, natknęliśmy się w trakcie zwiedzania na Via Pio XI.str. 33:
Dario, do kogo należy ten zamek?str. 64-5:
[...]
Do Ricasolich.
Aha, do RicasOlich
Nie - poprawiłem ich - Nie RicasOli, ale RicAsoli, z akcentem na A-
W tym momencie ktoś poprosił, abym to przeliterował - R-I-C-A-S-O-L-I - odparłem,
A jak się nazywa zamek Ricasolich?
Brolio - odpowiedziałem, już chyba po raz siódmy.
Brolio - powtórzyła zamyślona. -A do kogo należy?
Do Ricasolich, starego, toskańskieg rodu - odparłem
Aha, RicasOli - przytaknęła z potwierdzeniem
Daario, widzieliśmy już tyyle zabytków autorstwa tej saamej, włoskiej rodziny. W każdym mieście, we wszystkich muzeach i galeeriach są dzieła tej samej rodziny, z różnych wieeków. Jak to jest możliwe, aby jeeedna i ta sama rodziiina mogła wyprodukować tyylu geniuszy?str 65-6:
Choć jestem obeznany dość dobrze z włoską sztuką, nijak nie mogłem sobie przypomnieć takiej dynastii, więc zapytałem:
A kogo pani ma na myśli?
Ściszywszy głos, jakby wypowiedzenie tego nazwiska inaczej niż szeptem było barbaryzmem, powiedziała:
Rodzina Circa
Dario - zapytała po chwili - jak to jest możliwe, że we Włoszech jest tak dużo amerykańskich restauracji?str 67:
Zacząłem wyjaśniać, że w ciągu kilku ostatnich lat otworzono sporo sieciowych barów szybkiej obsługi w centrach większych miast, choć jest ich mniej niż w innych krajach, ale wtedy przerwał mi jej mąż.
- Nie, Dario, moja żona nie miała na myśli McDonalds’, ale te wszystkie pizzerie, które widzieliśmy po drodze. Coś mi się wydaje, że wy, Włosi, bardzo polubiliście naszą pizzę
Z początku zamierzali odwiedzić takie miasto artystów, co się nazywa Florencja, ale ponieważ nie mogli go znaleźć nawet na najdokładniejszych mapach, postanowili zamiast tego pojechać do Sieny. Stąd zamierzali się udać do Firenze.
Dużo dobrego o nim słyszeliśmy - powiedział - i pomyśleliśmy, że to niezła alternatywa dla Florencji.
moze ja sie nie znam na literaturze pieknej, ale bardziej mi te cytaty pod blog podchodza niz pod ksiazke...
ReplyDeletedlatego napisalam, ze jest to Pudelek w wersji ksiazkowej :-) ale cytaty sa smieszno-tragiczne.
ReplyDeleteNie wiadomo, czy smiac sie, czy plakac?
ReplyDeleteTragikomiczne to dobre i chyba jedyne określenie.
ReplyDeleteZnasz te ksiazke ?
ReplyDeletehttp://www.polityka.pl/kultura/ksiazki/recenzjeksiazek/1508682,1,recenzja-ksiazki-elena-kostioukovitch-sekrety-wloskiej-kuchni.read
Kupilam. Jedna z bardziej przydatnych ksiazek okolokulinarnych na polskim rynku.
Szukalam na Twpoim blogu recenzji, ale wyszukiwarka szwankuje.
Dlatego pytam o zdanie. Dla mnie, jako osoby nie mieszkajacej we Wloszech, bardzo cenna pozycja.
Pozdrawiam.
M.
ksiazke znam, pisalam o niej http://wloszczyzna.blogspot.com/2010/09/okadka-mi-sie-nie-podobaa.html, ale z perspektywy ktora kuchnie wloska jako tako zna. Uwazam ze ksiazka powinna nazywac sie kuchnia wloska dla poczatkujacych; dla srednio zaawansowanych to ona nie jest.
ReplyDelete