Leżącym jest Amelia, miasteczko w południowej Umbrii. Znamy je z podróży poprzedzających zauroczenie Lacjum i kupno casa di giuseppe; nadal jest śliczne: gładkie, eleganckie, odpowiednio oznakowane. Czyli takie jak śliczne miasteczko powinno wyglądać. Jest brama rzymska, atrakcyjne kościoły, winda z parkingu, biblioteka w odrestaurowanym pięknie budynku, kilka kamieni drogi rzymskiej umiejętnie ogrodzonych, a muzeum z atrakcyjnymi rzeźbami i też ślicznym turkusowo-atramentowym kolorem drzwi stało otworem dla zwiedzających. Przerwy obiadowej nawet nie było. Ładnie. Powiem nawet, bardzo ładnie. Tylko, że myśmy do Amelii trafili po wycieczce do Terraciny (o Terracina będzie w przyszłym tygodniu) i gdyby w Terracinie ogrodzić każdy kawałek rzymskiego bruku i czy muru to by nie było w Terracinie gdzie nogi postawić :-), więc Amelia przegrała natychmiast. Miałam nawet o zamian nnapisać post porównujący obydwa miasta ale nie napisałam. Nad przegranym się nie znęcam.
Co w Amelii było bez zarzutu to trattoria. Do sławnej Vissani w Baschi nie mogliśmy pojechać z racji bycia tydzień wcześniej w La Trota a więc brakiem niezbędnych środków, zaś La Misticanza, położona tuż w pobliżu parkingu przy bramie rzymskiej, była interesującą finansowo alternatywą. Otwarta na okrągło, z ciekawym wystrojem, okazała się strzałem w dziesiątkę. Robią własne makarony (warto poprosić o info. co dzisiaj do zjedzenia), leją wina na kieliszki (i to fajne wina, nie tylko toskańskie) i wszystko jest bardzo smaczne. Myśmy jedli bruschettę, kwiatki cukinii nadziewane ricottą z ziołami (wolę anchovies i mozzarellę lub tylko bułkę tartą, ale i ta wersja była smaczna), a na danie główne sałatę z ruccoli i wołowiny. Wołowinę można było kroić widelcem, sos był boski. W ogóle La Misticanzę bardzo sobie chwalimy. Do Amelii raczej się nie wybieramy, ale do La Misticanza i owszem. Zwłaszcza, że będziemy tamte strony odwiedzać z powodu winnicy Falesco.
La Misticanza
via della Rimembranza 4
www.lamisticanza.it
zawsze otwarte, urlop w sierpniu; warto zadzwonić i sprawdzić kiedy.
tel. 0744982888
za opisany przeze mnie posiłek i 6 (!) lampek wina zapłaciliśmy 70 euro. Jak na Umbrię to tanio.
Powered by Blogger.
Przypomniała mi się książka D.L. Smith - a "Cuda w Santo Fico".Jeżeli nie czytałaś, to polecam. Książka nie jest oczywiście wielką literatura, ale fabuła zabawna.
ReplyDelete....... mimo wszystko włoskie miasteczka coraz lepiej dbają o "marketing"
Jarek W
nawet moj region dolacza, powoli i opornie, ale wydaje sie miec jakas strategie. Czy moje okolice sie na to zalapia, trudno powiedziec
ReplyDeletea ksiazki nie znam. Ale jesli mowisz, ze zabawna to moze sie skusze. Bede teraz w PL, sprawdze w ksiegarniach
ReplyDeleteTo książka o tym, jak to we włoskim miasteczku " nic się ni działo, no i.............
ReplyDelete