Do Monte dei Paschi w Bolzano pojechałam . Podróż, nie powiem, przyjemna. Śliczna jesienna pogoda, romantyczny śnieg na szczytach i Eminem na pełen regulator.
Pan w banku był miły, wstukał cyferki konta i wyszło mu, że nie mogę zapłacić bezpośrednio z konta, bo konto jest non-residente, czyli mogą je obsłużyć w Rieti. Oczywiście zawsze jest opcja zapłacenia za rachunek gotówką pod warunkiem, że bank posiada okienko do przyjmowania gotówki. W Monte dei Paschi di Siena w Bolzano okienka, a więc i opcji gotówkowej,nie mieli. MIeli za to bankomat z którego, po próbach odkrycia pod którym przyciskiem kryje się opcja wyciągnięcia gotówki (odkryłam, że przez bankomat można również zapłacić rachunki. Nie, nie sprawdziłam czy ja też mogę, bo spieszyłam się aby wszystko zakończyć przed 12:30 czyli przerwą obiadową, która w Bolzano trwa do 15:30) zabrałam resztki naszych środków finansowych. Pan z banku poradził mi udać się na pocztę.
Pocztę znalazłam.
Rachunek zapłaciłam.
Zwiedziłam targ warzywny.
Winogron fragolino nie mieli, ale kupiłam kiść peperoncino i kawałek placka z kasztanów (przyjechał ze mną do domu; chcę go najpierw obfotografować).
wniosek nr 1:konto w Monte dei Paschi do zlikwidowania, bo o kant dupy można rozbić opcję internetowego płacenia rachunków. Właściwie o kant dupy całe konto można rozbić skoro nie bank nie może zrobić przelewu z mojego konta.
wniosek nr 2: Muszę wyrobić sobie nowy paszport amerykański (stary się przeterminował) i wtedy dostanę residenza bez bawienia się w tłumaczenie polisy ubezpieczeniowej z niemieckiego na włoski i bez konieczności wpłacania odpowiednich sum na konto.
No i najważniejszy wniosek nr 3: nie muszę jeździć do Bolzano. Wystarczy pierwszy urząd pocztowy po drugiej stronie granicy. Pełnia szczęścia......
Postscriptum do wczorajszego postscriptum
on 19:22
2 comments
Powered by Blogger.
To mi przypomina książki P. Mayle,a z czasów osiadania w Prowansji:)
ReplyDeletew pewnym momencie MUSI byc latwiej, prawda? Nie zebym AZ TAK BARDZO narzekala, ale fajnie byloby otworzyc konto, placic rachunki przez internet i miec niecieknacy dach (czy dach zreperowany jeszcze nie wiem). Peter Mayle przeciez kupil nastepny dom w Prowansji a przeciez by tego nie zrobil gdyby bylo BARDZO TRAGICZNIE
ReplyDelete