
na tyłach Rieti, broniąc dostępu do bogactw Sabiny przed zakusami Picenów i innych, leży góra Terminillo. Wydaje się oswojona: dojazd łatwy i w miarę przyjemny; architektonicznie też zaawansowana-hotele dorodne, cementowe, z widokami, na każdym zakręcie a to restauracja a to bar. Nic tylko jechać i machać American Express.
Za hotelami i parkingami zaczyna się ostry podjazd i kończy cywilizacja a zaczyna przyroda. I przyjazna ona nie jest.
12 października 2009, w południe, robiłam zdjęcia na Terminillo i marzłam. 30 km wcześniej, w Ginestra, świeciło słońce, zieleniły się wzgórza, zbierałyśmy figi i miętę wystrojone w sandały i bluzki z krótkimi rękawami.
O Monte Terminillo pisałam już wcześniej: technicznie to nie Sabina
Pisze pani: "zbierałyśmy figi i miętę", czy mowa tu o tzw. miecie gorskiej - nepitteli, ktora wspaniale pasuje do grzybow? (Bugialli/Kultur der italienischer Küche), DuMont 1985.
ReplyDeletenasza mieta wyglada inaczej. Nepitelli nie widzialam, co nie znaczy ze w Sabina nie wystepuje. Po prostu ja jeszcze za bardzo miastowa jestem i pewnych ziol po prostu nie rozpoznaje.
ReplyDelete