bardzo brzydko o rzetelności

jakiś czas temu zwąchiwaliśmy się z komercyjnym portalem. Ja miałam im pisać i współtworzyć miejsce piękne i inteligentne. Mnie, jako genetycznemu snobowi, zależy na przebywaniu w doborowym towarzystwie (czy chwaliłam się już, że znam osobiście kilku znanych tłumaczy i drukowanych autorów oraz podałam rękę Uri Cainowi i Fabio Biondi?), więc napisałam artykułów kilka (2). Jako ideowiec gotowa byłam pisać za darmo (czyt. ustęp o miejscach pięknych i inteligentnych oraz o przebywaniu w doborowym towarzystwie). Potem okazało się, że sponsor gotów jest płacić, tylko że formułka trochę się zmieniła i mieliśmy na pięknym i inteligentnym portalu pisać na zadane tematy. Tak spontanicznie miało być. Ja spontanicznie na zadany temat pisać nie umiem, nawet gdy mogę za to dostać pieniądze. Tak więc prawie wynegocjowałam sobie prawo do pisania czegokolwiek, nadal za darmo, i pewnie bym coś spontanicznie podesłała, gdybym nie zaczęła czytać spontanicznych tekstów nadesłanych przez doborowe towarzystwo. I tak dowiedziałam się, że powinnam pojechać do Florencji (dobrze, że o tym napisano, bo nigdy bym na to nie wpadła) a dzisiaj przeczytałam o kulinariach Lacjum. I mi się ulało. Dobra, może i na pisaniu dla portalu majątku się nie zrobi, ale gdzie, kurwa, jest odpowiedzialność za własne słowa? Gdzie, jest, kurwa, rzetelność? I w końcu, gdzie jest, kurwa, szacun dla czytelnika? Autor zebrał bowiem kilka popularnych schematów do kupy i wyszło mu coś takiego:
Kuchnia Lacjum, tradycyjnie wyjątkowo prosta i pozbawiona finezji, do dziś pozostaje niewyszukana, choć niezwykle smaczna i aromatyczna. Kuchnia samego Rzymu także zachowała klasyczną prostotę, być może ze względu na silny związek miasta z tradycją katolicką nakazującą umiar i powściągliwość także w kuchni. Z drugiej strony doskonałe lokalne produkty – świeże warzywa z wulkanicznych upraw Lacjum, aromatyczne mięso wypasanych w górach owiec czy wysokiej jakości wieprzowina nie wymagają wielu kulinarnych zabiegów, aby cieszyć się ich smakiem i aromatem. Wprost przeciwnie, tak dobre składniki lepiej czują się w prostych i niewyszukanych wydaniach, a dodatek ziół doskonale wyostrza ich walory.[...]Prawdziwe spaghetti carbonara przyrządza się na bazie śmietany, jajek, lokalnego sera owczego Pecorino Romano oraz guanciale. Policzki wieprzowe stanowią też podstawę sosu do bucatini all’amatriciana, który uzupełniają ostre papryczki, czosnek oraz pomidory. [...]Gnocchi alla Romana to owalne kluseczki zapiekane z serem Pecorino Romano i masłem (podkreślenia włoszczyzny)

Jeśli wytnie się wypełniacze, to pozostaje niewiele treści, a ta z kolei opiera się na frazesach i wiedzy potocznej, czyli żadnej: umiarkowanie w jedzeniu i piciu niewiele miało wpływu na potrawy Lacjum (wystarczy poczytać odrobinę o kuchni dworu papieskiego) ale bieda - żeby nie powiedzieć nędza - papieskich poddanych zaś tak. Tak, kuchnia Lacjum to porchetta, ale przede wszystkim podroby (m.in. flaczki młodego jagnięcia z nieprzetrawionym jeszcze mlekiem matki czy opisywana przeze mnie coratella), żaby (smażone, duszone i nadziewane) oraz ślimaki. Kuchnia Lacjum to makarony robione z resztek ciasta drożdżowego, karczochy, żółta fasola z Viterbo, surowy bób z pecorino, kwiaty cukinii nadziewane sardelami, ciasteczka orzechowe. Wystarczyło odrobinę poszperać i sprawdzić co to są te gnocchi. A carbonara może być robiona ze śmietaną, ale TRADYCYJNIE robi się ją bez. Wina Lacjum to także wina regionu Castelli Romani (czyli m.in. Frascati) i przyzwoite czerwone z okolic Piglio (Cesanese del Piglio). Marcella Giuliani dostała 2 kieliszki od Gambero Rosso za swoje Cesanese del Piglio Dives 2006, a Sergio Mottura 3 za Grecchetto (to tak na marginesie)

Miałam pisać bez podawania nazwisk, ale uświadomiłam sobie, że obowiązują prawa autorskie. Tak więc artykuł o kuchni Lacjum pochodzi z portalu Oliwa z Oliwek, autorem jest Artur Michna, podróżnik i krytyk kulinarny. A ja dodam jedno: przerażenie, kurwa, ogarnia.

I tak pozostaję przy tłuczeniu postów na włoszczyźnie, w może mniej doborowym, ale zdecydowanie lepiej poinformowanym towarzystwie.

Korzystałam z przewodnika Italian Wines 2009 wydanego wspólnie przez Gambero Rosso i Slow Food Editore, La Cucina Romana e Del Lazio Livio Jannattoni

10 comments:

  1. No to zamiast komentarza wycinek z pięknie wydanego, na papierze kredowym katalogu "Oznaczenia geograficzne, nazwy pochodzenia oraz gwarantowane tradycyjne specjalności w Polsce" - autor i wydawca: Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi Wydział Oznaczeń Geograficznych.
    POLSKA WÓDKA
    "Przejrzystość i czysty smak polska wódka zawdzięcza nowoczesnemu procesowi technologicznemu, który obejmuje staranną selekcję ekologicznie czystych zbóż i ziemniaków, sporządzanie zacieru, naturalną fermentację, a następnie odpęd alkoholu przez wielokrotną destylację. Ten ostatni proces ma bardzo istotny wpływ na jakość produktu.
    Wysoko oczyszczony (rektyfikowany) destylat zbożowy lub ziemniaczany stanowi koncentrat wódki, który jest następnie rozcieńczany wysokogatunkową woda (pozbawioną chemicznych i fizycznych zanieczyszczeń). Otrzymany w ten sposób napój to czysta wódka - prawdziwy duch i moc alkoholu.
    Polska wódka to nasz narodowy trunek. Jej wiodące marki cieszą się zasłużoną renomą na świecie. Nic więc dziwnego, że wódka jest dla nas tym, czym koniak dla Francji czy whisky dla Szkocji. Jej wysoka pozycja w strukturze światowego rynku jest wynikiem połączenia wielowiekowej tradycji, oryginalności receptur - przekazywanych przez pokolenia mistrzów - nowoczesnej technologii, a przede wszystkim stosowania alkoholu etylowego, produkowanego ze starannie wyselekcjonowanych zbóż i ziemniaków. 600 lat historii wytwarzania tego trunku na ziemiach polskich powoduje, że właśnie tutaj pielęgnowane są najstarsze europejskie tradycje przemysłu spirytusowego".
    Szczególnie spodobał mi się fragment o przekazywaniu przez pokolenia nowoczesnej technologi.
    pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. Zawsze czytamy, wierni jak psy. I bardzo dobrze, że ze zwąchiwania się nic nie wyszło. Chociażby dlatego, że towarzystwo nie-aż-tak doborowe. Jak już się sprzedawać, to tylko dużej złej korporacji za prawdziwe pieniądze i na swoich warunkach - a nie takim półamatorom.

    Aha, wychodzi na to, że wkrótce (pod pretekstem operowym) trafimy na Sardynię. Wujek Gugiel wypluł... Artura Michnę w głębi refleksji ("Sardynia bez sardynek").

    M&D (a.k.a. Babilasy)

    ReplyDelete
  3. Jeszcze gdyby wybrał Umbrię albo Toskanię, a on o Twoim Lacjum pisał. Konika Twego pogonił:)

    Mam zamiar zainteresować się z lupą o małym zasięgu (ze względu na czas) regionalną kuchnią włoską. Warunki to: znalezienie się w Italii, znalezienie czasu i internetu. Mam nadzieję, że jednak będziesz dostępna w sieci.

    W kwestii mojego kursu dalej nic nie wiadomo- plan zajęć pewnie powstanie na szybko 3 maja czyli w dniu rozpoczęcia.

    Dalej jestem zainteresowany Hopperem, będziemy ustawiać się na koniec maja... bo też lubię doborowe towarzystwo

    ReplyDelete
  4. na moj dostep do internetu nie masz co liczyc. Po prostu go nie ma i nie bedzie, bo najblizsza kawiarnia z internetem to jakies 6 km, z czego 4 pod ostra gore, a kozica nie jestem :-) Mozna do mnie slac smsy. Przed wyjazdem przesle ci nr komorki zapasowej, tak na wszelki wypadek.

    ReplyDelete
  5. chyba podobnie zareagowalabym gdybym przeczytala artykul o innych kuchniach wloskich, bo umilowanie Lacjum to jedno a niechec do frazesow i powierzchownosci to drugie i chyba poszlabym na wojne nawet w przypadku Toskanii.

    ReplyDelete
  6. Wcale Ci się nie dziwię.
    "Znawca" jak pragnę zdrowia..
    Al takich jak on to na pęczki, niestety

    ReplyDelete
  7. Zapraszam do skomentowania wpisu na OzO - nie widzę problemu, by jeśli Autor coś przeoczy lub popełni jakąś nierzetelność lub skuchę by mu to wytknąć.

    ReplyDelete
  8. jak zaczelam czytac twoj post inuicyjnie wyczulam o jakim portalu piszesz ;) kiedys przypadkiem tam trafilam i mialam wrazenie, ze piszacy tam swoja wiedze czerpia najdalej z wikipedii. pozdrawiam

    ReplyDelete
  9. Dobrze, że przynajmniej wyróżniłaś czerwienią, z czym konkretnie się nie zgadasz. Masz rację, śmietana to nie jest obowiązkowy składnik w tradycyjnym przepisie na carbonarę, a wręcz uważa się, że dodawanie doń śmietany to profanacja (a mimo to wiele knajp na bazie śmietany robi ten sos - szkoda czy nie - kwestia gustu). To jest faktycznie moje niedopatrzenie, zgadzam się z Tobą, śmietany nie należy uznawać za "tradycyjny" element carbonary. USUNĄŁEM to słowo z tekstu!!! :) Jeśli jednak spojrzysz na przepis, który podaję na końcu tekstu - śmietany tam nie ma i nie było. No ale nie spojrzałaś, bo dla dramaturgii Twojego bloga byłoby niekorzystne i trudno byłoby uwiarygodnić Twoje zarzuty :)
    Blog ma to do siebie, że musi być pikantny. Rozumiem, że wybierasz tematy potencjalnie atrakcyjne i czynisz je przedmiotem swoich analiz. Masz do tego prawo, bo to Twój blog.
    Muszę Ci jednak wytknąć, że mimo, iż starasz się niepomiernie, Lacjum nie jest Twoim latyfundium. Nie możesz nakazywać mieszkańcom Lacjum jedzenia gnocchi w formie, którą uważasz za jedynie słuszną, nie możesz wybierać za nich wina, które mają być lokalne, nawet jeśli pojawiają się one w najzacniejszym przewodniku i przyznano im tyle kieliszków, że trudno zmieścić na tacy :)
    Nie możesz też oczekiwać, że wszyscy będą patrzeć dla Lacjum tak samo, jak Ty i widzieć to samo, co Ty. Wreszcie, nie możesz oczekiwać, że portal Oliwa z Oliwek będzie encyklopedią żywieniową, w której znajdzie się pełny zestaw produktów uważanych za tradycyjne. Oczywiście z Twojej perspektywy.
    Możesz za to dopisać pod artykułem zamieszczonym w portalu swój komentarz, możesz nie zgodzić się z poglądami autora, możesz dodać coś od siebie, uzupełnić, dookreślić, dopowiedzieć. Możesz zatem wiele. Wystarczy chcieć, ochłonąć, przestać kląć i zabrać się do roboty.
    Zwłaszcza, że na Oliwie z Oliwek będą dalsze odcinki włoskich kulinariów :)
    Pozdrawiam, Artur Michna

    ReplyDelete
  10. nie, Lacjum nie jest moim latyfundium, nie aspiruje tez do wiedzy na temat kulinariow Lacjum, ale czytajac twoj wpis, rojacy sie od ogolnikow i niedomowien (lagodnie mowiac), nie moglam nie zareagowac A ze zrobilam to na blogu? Chcialam sie wpisac pod twoim wpisem, ale to wymagalo zarejstrowania. Nigdzie nie napisalam, ze jedynymi wlasciwymi gnocchi sa byc gnocchi alla romana; w Lacjum jada sie tez gnocchi z ziemniakow, a w Piglio gnocchetti to nie male gnocchi a makaron przeciskany przez praske, ale faktem jest ze wlasnie gnocchi alla romana sa potrawa wyrozniajaca Lacjum. Tak jak wino cesanese, wspomniana przez ciebie porchetta czy tez smazone karczochy.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.