porządek z Darwinem
on 08:29
5 comments
Karolek stał się Karolcią przy pomocy skalpela i doktora Schiele; nie dało rady inaczej.
Samo dobieranie się do Lucka może i by przeszło, ale jeszcze tylko 3 tygodnie i Karolek z jego hormonami byliby w Ginestra. A w Ginestra będzie maj i kocie gody. Pół godziny czekania i jest pewność, że mi 'narzeczonej' do domu nie przyprowadzi :-D
Powered by Blogger.
A co na to Karolek? Miałczy falsetem? ;)
ReplyDeleteBardzo dobrze. Nie ma co zwierzaków niehodowlanych męczyć. A jaki potrafi być kocur, to ja akurat wiem doskonale ;)
ReplyDeleteGłaski dla Karola.
Karolek wydaje sie nie zauwazac roznicy. Wydaje sie byc spokojniejszy, na pewno nie meczy Luck.
ReplyDeleteNo, to mam kocią imienniczkę. ;)
ReplyDeleteja tez koty ciacham. majke ciachnelam, jacka ciachnelam, i nowego tez ciachne. nie ma co kotow meczyc i bezsensownie rozmnazac.
ReplyDelete