noi e loro

I.
od kiedy oni tu przyjechali nie jeżdżę miasta. Niebezpiecznie jest
Powiedziała do znajomych Frau X, mieszkająca w pobliżu Meran. Oni, to mówiący po włosku osadnicy z południa, którzy osiadali się w Południowym Tyrolu po tym jak region dostał się Republice za bycie w Pierwszej Wojnie Światowej po zwycięskiej stronie. Pani X., 87 lat, poduszki w wyhaftowanymi habsburskimi orłami, portret Franciszka Józefa na ścianie, mówi jedynie tyrolską gwarą.

Tak, kuchnia jest zamknięta, ale ponieważ rozmawia Pani ze mną po włosku, ugotuję Pani coś. Może być stek i warzywa? Oni ze mną w ogóle nie rozmawiają.
To było z kolei w restauracji na stacji benzynowej w pobliżu Merano. Rodzina kucharza przeniosła się do Alto Adige z Calabrii w latach 30., za panowania Mussoliniego, w ramach italianizacji terenów poaustriackich. Kucharz rodziców pochował w rodzinnej wiosce gdzieś w Calabrii,  rozmawia tylko po włosku i nie lubi niemieckiego papieża.


II.
Na targu w Bozen (Bolzano) można kupić i bułkę z kiełbasą i musztardą i pęczek czerwonego peperoncino. O bułkę prosi po niemiecku JC, a pęczek papryczek kupuję ja. Pytając o drogę najpierw pytam czy mam dukać po włosku czy niemiecku. Strój osoby zatrzymanej na ulicy decyduje w którym języku zaczynam pytanie

III.

Całe Włochy wydają się nie lubić regionu autonomicznego. Nie dosyć, że może sobie zostawićczęść wypracowanego dochodu, to jeszcze dostaje spore pieniądze od rządu republiki. Czyli, jak powiadają znajomi w Lacjum, całe Włochy płacą na nich podatek. Z tym, że niechęć wydaje się być skierowana na niemieckojęzyczne Alto Adige, czyli Południowy Tyrol. I choć Alto Adige i Trentino należały kiedyś do Habsburgów, to tylko o mieszkańcach Alto Adige mówi się pogardliwie Austriachi i ma się pretensje o kasę, którą dostają od rządu włoskiego gdy jeszcze niedawno maszerowali o przyłączenie się Austrii. Podobno marsze ustały, gdy Austriachi zorientowali się ile na tym przyłączeniu stracą. Tak powiadaią w Lacjum o Alto Adige. W Południowym Tyrolu nikt ze mną o secesji rozmawiać nie chciał, tłumacząc się w miejscowym dialekcie, że nie rozumieją mojego niemieckiego. Na pytanie po włosku nie reagowali.

IV.

Nasi to w Lacjum ludzie zamieszkujący terytorium po starożytnych Sabinach. Oni to Etruskowie (okolice Viterbo) lub Wolskowie (okolice Fondi). Czasami jednak rezygnujemy z wzajemnej niechęci i godnie jednoczymy się przeciwko tamtym, czyli Umbrom. Lub Picenom. I jednych i drugich nie lubimy za skomercjalizowanie i nieciekawą oliwę.

i my czyli oni

dla szeroko rozumianego Południa jesteśmy polentoni, zjadaczami polenty czyli ćwokami niedouczonymi. Północ zaś zwie nas terroni, co można przetłumaczyć na wieśniaków lub chłopów małorolnych, albo - po prostu -  burasów. I Północ i Południe, zgodnie już, zwą  Lacjum, a przede wszystkim Rzym, casinari, rozpierdalacze wszystkiego.

7 comments:

  1. tak,tak Warszawa-Krakow,Torun-Bydgoszcz,Kielce-Radom,skad my to znamy...A jak z tego samego miasta to b.zalezy z jakiej dzielnicy.....

    ReplyDelete
  2. wy z lazio, to terroni jestescie jak my, bo z dretwymi "polnocnikami" charakterowo macie niewiele wspolnego :) to raz. dwa, ze w bolzano podobno zyje sie wspaniale, wiec niechec "poludnia" (od rzymu wzyz)tym wieksza, bo skoro u nich tak dobrze to dlaczego u nas nie? po trzecie, w trentino nie wiadomo w jakim jezyku mowic, probowalam po wlosku, nic. niemieckiego nie znam, a na moje angielskie "i don' t speek german" w oczach rozmowcow pojawialo sie przerazenie :D

    ReplyDelete
  3. @funghetto: w Trento i Rovereto tylko po wlosku. Nie wiem jak jest na terenach przygranicznych. Czy jeszcze nie mowia po niemiecku czy juz nie mowia po wlosku? W opowiesci o wspanialym zyciu w Bolzano nie wierze :-D Co prawda kuchnie maja lepsza, ale wole juz moja Bawarie.

    ReplyDelete
  4. A wiecie co moj maz byl w wojsku w Merano. W alpini :-) Mam nawet w domu kapelusz z piorkiem. Bardzo dobrze sobie ten czas wspomina. W kwietniu wybieramy sie wlasnie do Trento (dokladnie Pejo Fonti) i pojedziemy rowniez do Merano. Odwiedzimy rowniez znajomych z okolic miasta Trento ( terntini doc.), ktorych poznalismy 2 lata temu na wakacjach w Pugli.
    W Alto Adige mowi sie ladino - czyli dialektem poludniowotyrolskim. Niemieckie sa tylko oznaczenia.
    Ja osobiscie chyba nigdy nie spotkalam sie zeby osoba z poludnia nazywala tego z polnocy "polentone".To oni sami tak siebie nazywaja. Poludniowcy nazywaja zas siebie samych "cafoni" a ci z polnocy nazywaja ich "terroni" :-)
    To tak z mojej neapolitanskiej perspektywy :-)

    ReplyDelete
  5. a teraz wytlumacz mi jak przetlumaczyc cafoni.

    ReplyDelete
  6. http://it.wikipedia.org/wiki/Cafone

    Zobacz tutaj jest dosyc dobrze wytlumaczone.
    O' cafone oznacza "wiesniaka" (i przepraszam tu mieszkancow wsi), ale w znaczeniu niedouczonego prostaka.

    A co do kasy; to ja zawsze slyszalam, ze polnoc utrzymuje poludnie :-)

    ReplyDelete
  7. ja bym to przetumaczyla jako "cham". osobiscie nigdy sie nie spotkalam, zeby ktos tak okreslal poludniowcow. terroni owszem, nawet z pewna duma :)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.