Na poboczach podjazdu do Ginestry poustawiano samochody, którym nie udało się podjechać pod górę. Dookoła biało. Na tarasie baru ktoś ulepił bałwana.
W domu lodówka (z dziwnych powodów nie zadziałał automatyczny pilot na termostacie), a w lodówce słoiczek dżemu i majonezu. Jedziemy do Del Tiranno na pizzę. Zamknięci. La Sosta zamknięta. Decydujemy się na pizzerie (dwie) w Ornaro. Zamknięci. La Ginestra zamknięta. Nawet w Santa Chiara, chwalącej się, że są zawsze otwarci, ciemno i głucho. Jeżdżąc od restauracji do restauracji nie widzieliśmy żadnego samochodu. Sabina zamarzła.
Przez trzy tygodnie naszego pobytu wszędzie pytano nas czy widzieliśmy śnieg. I dziwiono się, że udało się nam podjechać pod górę. No ale my mamy opony zimowe. A oni podjeżdżali na letnich. To tak jakby się w japonkach na Kasprowy wybrali.
PS1: Śnieg w Ginestra skończył się zanim udało nam się uruchomić ogrzewanie. Sesji fotograficznej pt. oliwki pod śniegiem nie było. Rozpadał się deszcz. A w sobotę przyszło ocieplenie.
PS2: Zdjęcia dostałam.
To w Irlandii wszyscy "jeżdżą" w japonkach;-) Oni tu zimy nie znają (opon zimowych nie znajdziesz nigdzie), więc jak czasem przyjdzie na chwilę to jest wielkie zdumienie i paraliż komunikacyjny;-)
ReplyDeletePozdrawiam w Nowym Roku!