sen o Montecassino

wnioskując z e-maili, które ostatnio dostałam - w tym jeden grożący mi sprawą sądową o obrazę uczuć religijnych - postem o papieżu poruszyłam serca, choć niekoniecznie rozumy. Tak więc kontynuując- i tu cytuję jednego z anonimowych korespodentów - agresywną lewacką nagonkę na dorobek narodowy i atak na świętości, piszę niniejszym o Montecassino.





Nie będę się wdawała w gdybanie czy trzeba było Montecassino zdobywać, czy też nie. Zwłaszcza, że jedni historycy twierdzą iż było to konieczne (otwarcie drogi na Rzym), inni  że nie, bo do Rzymu można było się dostać lądując w Anzio. Jedni chcieliby stawiać przed sądem pamięć generała Clarka, który wydał rozkaz prewencyjnego zbombardowania klasztoru, zabijając w ten sposób setki chroniących się w klasztorze cywilów, w tym kobiety i dzieci, inni zaś twierdzą, że generał zrobił to niechętnie, z rozkazu generała Alexandra, i uważają że ocena czynów z perspektywy współczesnej wiedzy jest niesprawiedliwa. Tak więc o tym pisać nie będę. Nie będę też pisać o czterech fazach bitwy, ani też o liczbie poległych, zwłaszcza że poległych Niemców nie dało się policzyć.

Chcę porozmawiać o sztuce i o snach generałów.


pomnik
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się ile miejsca zajmuje 900 tysięcy zamorodowanych, a ile 1032 poległych? Ja tak. Dlatego w Montecassino zeszliśmy do polskiego cmentarza. 1032 nazwiska na tablicy. Cztery Ginestry. Jedna trzecia mieszkańców zabytkowej części Wasserburga.  Trudno powiedzieć, że rozczarowałam się cmentarzem, bo cmentarz nie powinien rozczarowywać, ale jak określić uczucie gdy widzi się blok z kamienia, zbitą skałę, w którą stapiają się pojedyńcze mogiły? Monument nie pokazał, że 1032 zwłok to jednak dużo.Mówi silni, zwarci, gotowi. A ja pytam, dlaczego nie pokazać jednostek? Zwłaszcza, że zginęli tak młodo...

Podobno generał Clark już po drugiej bitwie wprowadził  karę śmierci za dezercję.

i generałowie
Nie wiem jak się szkoli wojsko, nie byłam na strzelnicy, nie wiem jak wygląda trening wojskowy i czego się uczy oficerów. Z perspektywy osoby, która nie potrafi patrzeć w oczy rybie na talerzu, zastanawiam się jak sypia w nocy generał, który wysyła na górę kilka tysięcy żołnierzy i których wraca mniej niż połowa? Rozumiem, że wojna, że wielki plan, a nie indywidualny żołnierz....ale tak po wojnie, gdy fakty są znane i gdy już wiadomo, że zbombardowanie klasztoru ułatwiło sprawę Niemcom, że atak bezpośredni na Montecassino prawdopodobnie nie był konieczny, gdyż linię Gustava można było obejść od ’zadka’ tak jak to zrobił Juin, czy były głównodowodzący sypia wtedy snem sprawiedliwego?

Czy takiego Clarka goniły w nocy furie przypominając mu dumę, która kazała mu zdobywać Rzym, pozwalając Kesselringowi uniknąć ostatecznej przegranej, czyniąc tym samym zwycięstwo na Montecassino próżnym wysiłkiem? Jak sypiał po nocy taki generał Juin, którego marokańscy żołnierze, rozjeżdżając się po włoskich wioskach otaczających Montecassino, gwałcili kobiety (historycy sądzą, że było ich ponad 800), a próbujących ich powstrzymać, mordowali?

I czy takiemu Kesselringowi dobrze było z myślą, że wiedział ile potrzebował ciężarówek aby przewieźć zasoby archiwów klasztornych do Watykanu, ale po bitwie nie umiał policzyć własnych poległych?


Do języka włoskiego przeszło słowo marocchinate, ’zmarokowani’ jako wspólna nazwa zgwałconych lub zamordowanych ofiar Goumiers - kolonialnych oddziałów Juina.

Na podstawie:

2 comments:

  1. tierieszkova26/01/2011, 21:02

    ależ post o papieżu był --- boski!

    ReplyDelete
  2. @tierieszkowa: najwyrazniej nie wszystkim sie spodobal :-)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.