3 Królowe przyszły pieszo

w podwieczór wigilijny. Pierwsza przyniosła tradycyjne racuchy z kalafiorem. Druga powiedziała nam, że spaghetti z sercówkami to prawdziwa sabińska wigilijna potrawa i że brakuje nam jedynie baccala w sosie pomidorowym oraz węgorza. Trzecia ofiarowała świąteczne ciasteczka: kruche przyprawiane czerwonym winem; amaretti; z polenty, z podsuszonymi winogronami; aromatyzowane nasionami kopru włoskiego. Oraz brutti e buoni, czyli ciasteczka z orzechów laskowych oraz romby orzechowo-miodowe aromatyzowane liściem laurowym.


Romby orzechowo-miodowe to sprawa posiekanych orzechów (1/2 kg), kilograma ulubionego miodu (ja najbardziej lubię wielokwiatowy, ale można też użyć ciemniejszego i intensywniejszego w smaku miodu, chociażby kasztanowego lub gryczanego, wymieszanego z niewielką ilością łagodnego lipowego lub akacjowego). Do gotującego się miodu wsypać orzechy, dobrze wymieszać, wylać na blat (najlepiej kamienny ale może też być kamionkowa lub porcelanowa obszerna forma do ciasta lub płaski i duży półmisek, posmarowany oliwą), rozprowadzić nożem aż uzyska się placek grubości 1/2 cm. Wystudzić, pokroić. Jodyncze ciasteczka przekładać liściami laurowymi.

Brutti e buoni, ciasteczka orzechowe kładzione łyżką:1/2 kg orzechów laskowych (zrumienionych w piekarniku i posiekanych drobno), 1 cytryna,30 dag cukru,1 łyżka stołowa mąki,3 białka,łyżka cukru waniliowego

Ubić białka na sztywną pianę, dodając po trochu cukier. Pod koniec wsypać orzechy laskowe, startą skórkę cytrynową i cukier waniliowy. Wymieszać delikatnie dodając po trochu mąkę. Masę kłaść łyżeczką na natłuszczoną olejem i oprószoną mąką blachę i piec w nagrzanym do 180° piekarniku do zrumienienia (ok 10-15 min).

4 comments:

  1. och, udało mi się wejść... :)
    nie mam tutaj stałego dostępu do blogspota, a może teraz już mam.. :) bo wszystko zmienne jest :) 3 królowe ... ważne są... nomen omen dzisiaj prawosławne Bożenarodzenie :) nawet dzień wolny w Kazachstanie :)

    ReplyDelete
  2. ty w Kazachstanie czytasz bloga, a ja nie mam internetu we wloskiej wsi, lezacej 50 km na wschod od Rzymu :-)

    ReplyDelete
  3. maya... raz mam, raz nie mam... sama nie wiem.. :) you never know.. :) jak w JB... ponieważ Chiny mamy blisko, a tam google walczy, nigdy nie wiem, czy mój post sie pojawi.. :) ale zawsze z chęcią próbuję zajrzeć do Johanny : ) a skąd Ty wisz , że ja z Kazachstanu : )

    ReplyDelete

Powered by Blogger.