na trzy miesiące przed końcem wojny do Ginestra sprowadzili się Niemcy z całymi rodzinami. To byli dobrzy Niemcy. Grzeczni. Dzieci się nawet z nami bawiły. Ale wszystko popsuli partyzanci, którzy zabili 10 Niemców. I w zamian w Monteleone rozstrzelano ludzi. Mężczyzn. Wybranych losowo: ty, ty i ty, i jeszcze ty...Przeleciano ich serią z karabinu maszynowego--tratratratata....A potem Niemcy uciekli bo zdobyto Monte Cassino. I od lewej strony, od Adriatyku, też szła armia (chyba amerykańska). Nawet bitwa była
Gino, brat Giny (którą prywatnie nazywamy CIA bo zorientowana jest jak nikt) wie dużo, choć niekoniecznie dokładnie. Pewnie trzeba popytać Renato (tego od oliwy i wina domowej produkcji). Cecco, nazwisko rodowe Renato, jest wyryte na tablicy pamiątkowej dedykowanej ofiarom wojny światoweJ.
Niekoniecznie dokładnie - czyli z wersją własną?
ReplyDeletenie sadze aby opowiesc o rozstrzelanych z Monteleone byla nieprawda, ale moze sie mylic co do ilosci ofiar. Interesuje mnie tez bitwa w okolicy. Kim byli partyzanci? Czy obecnosc niemiecka trwala jedynie 3 miesiace? To chcialabym wiedziec i zweryfikowac.
ReplyDelete