korzen(n)ie


korzeni kilku współczesnych przyzwyczajeń kulinarnych trzeba szukać u Galena, bo to jego poglądy kształtowały sztukę kulinarną aż po wiek XVIII, a ich pozostałości nazywamy tradycją kulinarną.





pan andrzej był gorączka wielki :-)
Galen twierdził, że każda rzecz pod słońcem: człowiek, zwierzę, warzywo, ma swoje unikalne właściwości, które biorą się z czterech elementów tworzących wszechświat, czyli z wody, ziemi, ognia i powietrza. Taki, na przykład, człowiek: w młodym wieku jest gorący i mokry (ogień i woda), a w miarę starzenia robi się suchy i zimny. Choroba bierze się z zachwiania równowagi między poszczególnymi elementami i lekarz ustala dietę, która tę równowagę przywróci.

Większość potraw (poza chlebem, który uważano za idealnie zrównoważony) miała swoje niedoskonałości. I do kucharza należało ich niwelowanie. Weźmy chociażby taką kurę. Młoda, czyli mokra, musiała być osuszona przez upieczenie. Stara, czyli sucha, potrzebowała wody. I pewnie stąd wzięło się powiedzenie, że ze starej kury najlepszy rosół.

Ser, charakter suchy i gorący, był łączony z dodatkiem zimnym i mokrym, czyli gruszką; a szynka z melonem. Inna sprawa, że owocom nie dowierzano, uważając je za niebezpiecznie mokre i zimne.

mieszanka 'prowansalska'
Na wrodzone, że tak powiem, właściwości potrawy można było jeszcze wpłynąć stosując przyprawy korzenne. "Gorące" przyprawy przyspieszały trawienie; egzotyka kojarzyła się z rajskim ogrodem, a cena upewniała, że się jest grupą uprzywilejowaną; bo wbrew nadal krążącej, choć nie znajdującej potwierdzenia w tekstach źródłowych, informacji, że przyprawy miały maskować nieświeże - lub czasami zepsute - składniki, przyprawy korzenne były dostępne dla najbogatszych. A ci niczego nie musieli maskować.

Sztuka iluzji była w cenie, od kucharza wymagano umiejętności tworzenia niezwykłych kombinacji smakowych; sarnina smakująca jak sarnina nikogo nie ruszała, ale przyprawiona mieszkanką intensywnych korzeni ( w składzie pieprz, goździki i dużo gałki muszkatułowej), była potrawą papieży,królów i dodżów :-)

Głównym importerem przypraw była najpierw Genua, a potem Wenecja. I to w Wenecji pojawiły się pierwsze przepisy jak i gdzie stosować mieszkanki korzenne. Mieszankę uniwersalną (pieprz, cynamon, imbir w równych ilościach wymieszać z połową objętości goździków i szafranu) można było dodawać do wszystkiego. Mieszanka słodka (goździki, imbir, kwiaty cynamonu i 'folio' czyli najprawdopodobniej liść laurowy) poprawiała smak deserów i ryby.


składy cynamonowe  
we Florencji, w latach między 1314 a 1340, według spisu sporządzonego przez Francesco Balducci Pergolottiego, handlowano:

  • kilkoma rodzajami pieprzu (czarnym, białym, długim, słodkim)
  • sześcioma gatunkami imbiru
  • cynamonem i kwiatami cynamonu
  • liściami i gałązkami goździków (tych od kwiatów, które w Polsce zwiemy goździkami)
  • goździkami
  • gałką muszkatułową i jej twardą osłonką (chyba nazywaną kwiatem)
  • kardamonem
  • rutą
  • galangalem
  • szafranem
  • anyżkiem
  • korą cassii
  • kurkumą
  • kminem i kminkiem
  • aloesem i asoefidią
  • oraz cukrem (w listkach, w bloku i pudrem; rafinowanym i ciemnym; farbowanym różą lub fiołkiem)

włoski antek miał jadać, przede wszystkim, kwaśno; słodzić miodem od święta. Mięso, cukier i korzenie przynależały do świata elit; ,warzywa, kiszonki, miód i czosnek reprezentowały stan chłopski.. Gdy w XVIII wieku, modą francuską, zaczęto doceniać naturalny smak żywności, a gusta kreowała już nie arystokracja a wzbogacone mieszczaństwo, na stołach zaczęły królować delikatnie przyprawione potrawy a korzenie trafiły do garnków biedoty.

i postscriptum Gusta kulinarne kształtuje podobno nie popyt a nieosiągalność, twierdzą autorzy Italian Cuisine. Trudno dostępne (czytaj: drogie i ekskluzywne) składniki trafiają na stoły tych, których na nie stać, a pospólstwo do nich aspiruje. Kiedyś marzeniem był tłuszcz, cukier i przyprawy. Dzisiaj luksusem jest cucina povera, chociażby taki makaron z przypalonego zboża czy risotto z pokrzywy.


6 comments:

  1. Twój blog to kopalnia ciekawych informacji. Takich do wchłonięcia od razu. Fajnie. Dzięki!

    ReplyDelete
  2. uwielbiam! czytam i się uczę. jeszcze, jeszcze! dziękuję :)

    ReplyDelete
  3. Zgadzam się z dziewczynami! Kopalnia informacji. Mam ochotę przygotować sobie te mieszanki przypraw (uniwersalną i słodką).
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  4. fajnie, ze sie spacer po historii kulinariow wloskich podoba.

    ReplyDelete
  5. Rissotto z pokrzywy powiadasz. Niech sobie ludzie, którzy słowo trendi uczynili bożkiem sobie jedzą co chcą. Ja jem i propaguje to co dobre, dobrze zrobione. Wszak jaja czy szpinak można na setki sposobów serwować nie siląc się na kotlety z soi i polędwiczki z plastiku.
    Będę tu częstym gościem. pozdrawiam

    ReplyDelete
  6. Zamiast poledwicy z plastyku tez wole szare kluski z jajkiem. Lub z bialym serem. No i oczywiscie risotto z mlodych pokrzyw, cykorie zbierana na rowie, ziola z pola, makaron z resztek ciasta chlebowego. I szpinak na setki sposobow.

    A do zagladania zapraszam :-)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.