Włoska zima

W Umbrii wylał Tybr, trochę terenów podtopionych. Wracając do domu bawarskiego wjechaliśmy w Toskanii w zimę, która tak na prawdę skończyła się w Dolomitach, okolicach Trento, bo nawet Werona była biaława.



A Ginestra? Zaczęło się dobrze: prawie 20° (co pozwoliło dogrzać wychłodzoną do lodówkowej temperatury rezydencję), słońce i dojrzewające cytryny za płotem u sąsiada. Skończyło się deszczem na zewnątrz i wewnątrz (nadal cieknie okno na poddaszu, Gianfranco niczego jeszcze nie zdążył naprawić), a na przyczepach ustawionych wzdłuż Salarii pojawiły się pierwsze pachnące pomarańcze Tarocco z Sycylii.

4 comments:

  1. ...dojrzewające cytryny, pachnące pomarańcze.. Ehhh taaaa, fajna ta zima... ;)

    ReplyDelete
  2. no tak, u nas dojrzewaja cytryny a w Toskanii, bo na zdjeciach jest wlasnie Toskania a nie Bawaria :-), ucza sie odsniezania.

    ReplyDelete
  3. Te zaśnieżone fotki budzą mało toskańskie skojarzenia:)

    Ciekawe zy ze śniegiem idzie Włochom tak ,jak z prądem czy gazem;)

    ReplyDelete
  4. drogi byly odsniezone, czyli jednak lepiej niz z pradem i gazem. Zastanawia mnie jednak jak sa w stanie ruszac kierownica, gdy opatuleni sa w podbite futrem skafandry, zapiete pod szyje a na lapkach rekawice.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.