jak po wino pojechaliśmy

Lacjum (czyt. Lazio) z win do tej pory nie słynęło, ale postanowiono to zmienić. I chyba zaczyna być widać rezultaty: Cesanese del Piglio ma DOC i, jeśli wierzyć Gambero Rosso i Slow Food Guide, znaczek ma wpływ na jakość, bo pojawiło się na rynku trochę bardzo dobrych Cesanese i w nadal przystępnych cenach. Komentarz o przystępnych cenach (co dla mnie znaczy przedzial 5-15 euro) nie dotyczy jednak arystokracji, bo za Cesanese del Piglio Romanico 06 od prymusa z Anagni (Antonello Coletti Conti) do tanich bym nie zaliczyła (w sklepiku przy Piazza Garibaldi zapłaciłam chyba 19 euro), ale już od Terenzi kupiliśmy taniej (dwa rodzaje Cesanese - jeden za 7,50/butelka, drugi 16 euro, butelka przyjemnej białej Passeriny za 6) .

Po drugiej stronie A1, w prowincji Latina też jest kilka dobrych winiarni (znów powtarzam za Italian Wines 2009 wydanego wspólnym wysiłkiem przez Gambero Rosso i Slow Food), sporo ich nastawiło się na winorośla „globalne”, czyli merlot, cabernet sauvignon, shiraz, co z braku rodzimych szczepów wcale nie dziwi i, znów podobno, z dobrymi rezultatami. Nie kupiliśmy wiele, ale też nie udało się nam odwiedzić kilku winiarni; jednych z powodu bycia zamniętymi, drugich z braku znalezienia ich na mapie. Oprócz Giovanni Terenzi (Loc. La Forma, via Forese 13, 03010 Serrone (FR)) byliśmy jedynie na zakupach w Cantina Agricola Cincinnato (via Cori-Cisterna km 2, 04010 Cori (LT)). Nie znaleźliśmy ani Colletonno ani Marcella Giuliani, a Pietra Pinta (przy SP Pastine km 20,300 przy Cori) była zamknięta z powodu urlopu i nachodzących Dni Win Lacjum.

CORI (LT)
Z nabytków wypiliśmy jedynie dwa białe: wspomnianą już Passerinę od Giovanni Terenzi i Bellone Lazio z Cincinnato (IGT, 2007). Smaku Passeriny nie pamiętam i, przejęta, nie prowadziłam notatek. Wiem jedynie, że nam bardzo smakowała, bardziej niż Bellon, które, jak wynika z notatek, jest przyjemnie słodkawe. Pachniało rozgrzaną ziemią i ginestrą (co mnie zawsze przyjacielsko nastawia) i pewnie smakowało jak ginestra, której jeszcze nie jadłam. Potem była nuta ziołowa i korzenna, czyli goździkowa i cynamonowa. Producent sugeruje, że wino ma posmak wanilii. Ja tego nie zauważyłam, ale w zamian czułam minerały (na minerałach się nie znam; kamieni i skał nigdy nie lizałam, więc trochę te minerały daję na wyrost) i śladowe ilości czarnego pieprzu.


Ale nie o winach miałam pisać, a miasteczku przypadkowo odkrytym na obrzeżeach Monti Lepini: domy na górze, za plecami skały, w dole równina Lacjum. Trafiliśmy tam szukając winiarni, ale dreptaliśmy po uliczkach z czystej przyjemności. Jak to zwykle w nie-toskanii bywa, informacje na temat miasteczka są skąpe; informacja turystyczna zamnięta, więc mogę jedynie napisać to, co znalazłam w wikipedii:

Cori ma 10 tys. mieszkańców, stoi w nim świątynia Herkulesa i ma saktuarium maryjne. Resztę można sobie dopatrzeć na zdjęciach :-)

Strony winiarni, których wina kupiliśmy:
Cantina Agricola Cincinnato
Antonello Coletti Conti
Giovanni Terenzi

Strony winiarni,polecanych przez Italian Wines 2009, od których, z powodów wyłożonych powyżej, win nie kupiliśmy:
Pietra Pinta
Colletonno
Marcella Giuliani

0 comments:

Post a Comment

Powered by Blogger.