produkcji własnej opowieść o pierogach

W Osteria Nuova sprzedają najlepsze pod słońcem (niekoniecznie Toskanii) ravioli. Lubię te z mięsem, ale kocham te z ricottą, szpinakiem i ziołami. La Bella Italia miała w maju artykuł o kulinariach Sabiny; m.in. podali adres sklepu z makaronami w Rieti, słynący z doskonałych ravioli.. Poszliśmy z JC sprawdzić i kupić trochę materiału badawczego. Przynieśliśmy do domu ravioli z ricottą i szpinakiem. Dobre,nie powiem, ale nadzienie delikatniejsze, mniej ziołowe. I jakieś takie cienkie.... Więc choć o 1,50 tańsze na kilogramie, to jednak przegrywajją z Osteria Nuova.

No ale badania nad ravioli z La Fettucina w Rieti to sprawa drugiej połowy maja, gdy był już u nas samochód z JC i do sklepu można było dojechać.Moja dzisiejsza opowieść ma datę wcześniejszą, gdzieś z okolic świętego Jana Ewangelisty. Nazbierałyśmy z Anielką ziół na rowie. W sklepiku wiejskim była świeżutka ricotta owcza. Gina podarowała nam dwa jajka prosto spod kury. Jaja i na oko odliczone 200g mąki (tipo 00) dały ciasto; owcza ricotta ze sklepiku (jeszcze ciepła!) z dodatkiem mentuccii, szałwii, dzikiego majeranku i parmezanu robiła za nadzienie.

Nie sądzę, abym chciała powtórzyć doświadczenie. Namęczyłam się nad ciastem: najpierw przy zagniataniu - walczyłam z konsystencją ciasta, potem walczyłam z materią, próbując rozciągać ciasto przy wałkowaniu (albo ja nie umiem rozciągać, albo ciasto było za sztywne. Albo i jedno i drugie), potem przy wałkowaniu. Zrezygnowałam z pomysłu robienia ravioli. Kwadratowej szklanki nie posiadam, a nożem nie podejmowałam się kroić kwadratów z ciasta o kształcie elipsy, mapy Ameryki Południowej czy rombu w rzucie. Powstały kółka a z nich agnolotti. Zgrabne z resztą. Wrodzona skromność nie pozwala mi się chwalić, więc napiszę jedynie, że smakowały całkiem dobrze. Przynajmniej tak było zaraz po ich zrobieniu.Nieumiejętnie przechowane (?) straszyły. Wyschnięte wierzchy smakowały jak zelówki z kiepskiej skóry, a niewystarczająco podsypane mąką spody zmieniły się w budyń mączno-serowy.

Na następną porcję ravioli wybieram się do Anny Marii. Podobno jej mama jest ich mistrzynią. Oczywiście zawsze też mogę zadzwonić do punku produkcyjnego w Osteria Nuova.

7 comments:

  1. w moim regionie najlepsze sa pierozki typu: casoncelli z miejsowosci Barbariga. Robione recznie przez tzw. baby, po domach, sa przepyszne z maslem i szalwia. I ja tez najbardziej lubie tez z serem i ricotta.
    Pozdrawiam
    Basia

    ReplyDelete
  2. w ogole takich pierozkow nie znam, ale kto tak naprawde zna wloskie wyroby makaronowe? Toz tego jest zatrzesienie :-D

    ReplyDelete
  3. Maya, zawsze się uśmieję jak Cię czytam.

    Czy dotarliście na Hoppera do Rzymu? Wybieram się finalnie w piątek, kupiłem bilet przez internet.

    Nie odezwałem a teraz pluje sobie w brodę. Pierwszy miesiąc w Perugii miałem z bardzo napiętym harmonogramem. Nie tylko w Perugii z resztą. Mogłem przywieźć "stempelek" do ravioli, nie trzeba byłoby wykrajać nożem tej mapy czy rombu w rzucie. Wszystko stracone.

    Wypoczęta?

    PS Być może świat jest aż tak mały i mamy wspólnych znajomych. Masz coś wspólnego z Łodzią? Nie barką ni arką, bliżej do szkoły filmowej i szkoły w ogóle.

    PS' Próbowałem czytać ostatnią książkę Mayers. Może za wcześnie, żeby na ślepo przyjmować co piszesz ale przyznaję - pretensjonalna to dama jest.

    PS'' Mam dla Cię małą butelkę oliwy produkcji domowej z południowego Lazio. Jak dostarczyć?
    Z przyjemnością przekażę do smakowania.
    Mich

    ReplyDelete
  4. na Hoppera nie dojechalismy, wybierajac w zamian podroze po winiarniach Lacjum i Kampanii. Trzeba bylo przyjechac, zalapalbys sie na impreze u Anny Marii, udana byla (relacja wkrotce): z oliwa nie mam pomyslu. Moze jakos machniom zrobimy, bo ja mam oliwe ravece z Irpinii. A w Ginestra bedziemy pod koniec czerwca, ale tylko na 4 dni. Moze jakos?

    ReplyDelete
  5. @Mich
    kompletnie nielodzianka: rodzine mam raczej w Wielkopolsce i na Kujawach w i Australii :-D Kiedys mialam rodzine w podlodzkim Tuszynku. Ale to bylo kiedys.

    ReplyDelete
  6. Świat jest jednak duży i nie o Tobie słyszałem opowieści od znajomych. Szczegółów kilka się zgadzało: dom w Lazio, mieszkanie w Germanii itd., nieważne

    W kwestii oliwy i ewentualnego spotkania może takie rozwiązanie zaproponuję: do końca miesiąca siedzę w Perugii (w weekendy kręcę się po regionie i sąsiednich). Wszystko wskazuje na to, że zostanę tu jeszcze na dłużej (był dziki plan pojechania do Reggio di Calabria ale wątpię w zdolności przekazywania wiedzy przez Calabryjczyków). Może przejedziecie przez Umbrię w drodze do Ginestry? Poszlibyśmy na obiad w jakiejś małej mieścinie, bądź w Perugii?
    30/06-04/07 najprawdopodobniej będę na południu Lazio.

    PS Jutro wyjeżdżam na weekend. W piątek strajk wszystkiego co jeździ. Nie chcę wtopić kasy za bilet do muzeum, chcę zobaczyć Hoppera. Odpiszę po weekendzie. Przyjemności wiele!

    ReplyDelete
  7. choc lepiej na poczte, bo kogo interesuja nasze umawiania :-)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.