włoszczyzna powróciła

do cywilizacji z internetem. Dzisiaj pada na ryja po dziesięciogodzinnej podróży w trzydziestoparostopniowym upale. Nawet nie ma siły żeby napisać jak fajnie było i jak bardzo kapał dach. Od jutra(chyba) zaczynają się opowieści o Lacjum (niestety, nadal niebędącym moim latyfundium; nawet o laudemio nie ma mowy), Apulii i Campanii (bo i tam byliśmy przelotnie). Mam nawet zdjęcia :-)

5 comments:

  1. No to czekam i pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. Dobrze, ze wrocilas , Mayu. Bardzo dobrze. Pozdrowienia ze slonecznego za dnia Torunia.

    ReplyDelete
  3. ciesze sie, ze wrocilam do bloga, bo brakowalo mi pisania. Gdyby Ginestra miala lacze internetowe na pewno nie chcialabym wyjezdzac (choc i tak wyjezdzalam niechetnie)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.