Porchetta, wydawalo się nam, nie ma przed nami tajemnic. I żylibyśmy w błogiej nieświadomości, gdyby nie zdarzyła się nam casa di Giuseppe. Wraz z domem dostaliśmy bowiem adres w zagłębiu porchettowym. I tak, kęs po kęsie, przekonaliśmy się, że u braci Locatelli porchetta jest pikatniejsza i z majerankiem, a przy Salaria, w przyczepie kampingowej ustawionej po prawej stronie drogi, tuz za zjazdem na Toffia, porchetta jest bardziej czosnkowa, choć nadal pikantna. Masarnia przy wyjezdzie z Osteria Nuova ma najlepszą porchettę: z rozmarynem i peperoncino, a bułki są chrupiące i mięsiste (na zdjęciu).
W książce Oretty Zanini de Vita wyczytałam, że w prowincji Viterbo porchettę robi się z dodatkiem kopru rzymskiego, bez majeranku i bez rozmarynu.
koper włoski w wersji przypominajcącej asparagus który, razem z czerwonym goździkiem i celofanem, tworzył popularny prezent kwiatowy, rośnie u nas dziko. Drobno posiekany z czosnkiem i skórką cytrynową jest idealnym początkiem zupy, chociażby takiej ze świeżym bobem. Lub jako dodatek, oprócz pietruszki, do muli i sercówek, w białym winie.
Przypis z dnia następnego, czyli objaśnienie
pisząc powyższy post zapomniałam o kilku przyciskach klawiatury. I tak zamiast mojego kopru rzymskiego powinien pojawić się koper „rzymski”, czyli tak naprawdę fekuł zwany też koprem włoskim. Spokrewniony z kminkiem, koprem i cykutą (szczwół plamisty) :-)
Koper rzymski to chyba nie to samo co kmin rzymski? pozdrawiam
ReplyDeletejuz dopisalam wyjasnienie, bo powinnam byla napisac koper 'rzymski', gdyz tak naprawde to warzywo/ziolo poprawnie nazywa sie koprem wloskim.
ReplyDelete