spóźniony przegląd flory majowej


a ja w Ginestra, w poszukiwaniu słońca i dobrych składników na lazanię :-) Teraz to się uśmiecham, choć przedwczoraj było mi raczej do płaczu. Z ragu chciałam zrobić szybką lazanię: otowe płaty makaronu, sos mięsny, beszamel, parmezan i do piekarnika. Płatów lazanii naszukałam się po 4 sklepach. A to były bezjajeczne, z mąki razowej, ze szpinakiem,lub doprawione peperoncino. W końcu znalazłam coś co przypominało ciasto makaronowe (producent Buitoni), na opakowaniu obiecywali, że nie trzeba podgotowywać, więc złożyłam składniki do kupy i do 200 stopni na 40 minut. Rezultatu nie dało się jeść: klej do tapet przełożony sosem mięsnym i parmezanowym beszamelem to nie jest jednak to. W poniedziałek, po powrocie z Ginestry, idę do Rewe z niewykorzystanym opakowaniem lazanii Buitoni (przezornie kupiłam dwa) i żądam zwrotu 1,89. Żal mi zmarnowanego ragu. Dobrze chociaż, że pompowanie żołądka nie było koniecznie.

1 comment:

  1. Jak ja czuję Twój ból! Jeśli JA SAMA spieprzę coś w kuchni to jeszcze pół biedy - w razie czego wiem, kogo biczować. Ale jeśli coś się posypie z powodu beznadziejnego składnika, to nie mam nawet na kim/czym wyładować złości. Dobrze, że dziś się już z tego śmiejesz. :)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.