Coś co się trzyma kupy? Ma początek, środek i zakończenie? Wszystkie wątki doprowadzone do końca? Czyli dobrą książką jest
Dom w Toskanii? Niekoniecznie, bo jednak książka to trochę więcej niż przestrzeganie schematu, który - w przypadku
Domu w Toskanii - wygląda tak: zakochujemy się - kupujemy - tragedia - podnosimy się.
Mogę ujadać na schematyzm, ale przynajmniej wiadomo o czym
Dom w Toskanii jest. Konia z rzędem temu, kto w jednym zdaniu powie mi, co miał autor na myśli pisząc
Za dużo słońca Toskanii. Albo co, oprócz prób wyjaśnienia skomplikowanej i artystycznej duszy, sprowokowało Frances Mayes? Książka Dario Castagno to luźny zbiór ciekawostek o ludziach, coś rodzaju Pudelka w wersji książkowej.
Codzienność w Toskanii to pseudointelektualne dywagacje na temat sztuki w szczególe i życia w ogóle, przeplatane wypisem prawd objawionych (Wenus jest gwiazdą), listą własnych zasług oraz spisem znajomych prawdziwych i urojonych (Robert Redford i Lucca Signorelli).
Dobra książka czyli co? Na pewno artyzm. A jak artyzm to język;
Dom w Toskanii napisany jest ładnym i eleganckim językiem. Tylko że w pewnym momencie zaczyna się czuć przesyt; to co sprawdza się w krótkich zapiskach, razi w formie dłuższej. Wygląda więc na to, że częścią artyzmu jest umiejętność zmiany tonu. Ton zmieniają dialogi. Spieszę dodać, że DOBRZE napisane dialogi. Tych DOBRYCH w
Domu w Toskanii nie ma, kiepskich jest cała książka. Straszą nadętym stylem i sztucznością wypowiedzi. Brakuje im jedynie koturnów i maski, która sygnalizowałaby 'uwaga, teraz będzie mądrze'. Ale to co przystoi teatrowi greckiemu nie przystoi książce. Lepiej brzmi
Codzienność w Toskanii, ale to tylko dlatego, że autorka, prawdopodobnie świadoma własnych ograniczeń, zrezygnowała z wymiany zdań między bohaterami. Dobre od strony dialogowej jest natomiast
Za dużo słońca Toskanii: tu słychać głosy: jazgotliwy pani Taylor, poekscytowanych Basiek, powolny - i czasami ironiczny - samego Dario.
W każdej książce, oprócz dialogów, liczy się jeszcze jeden głos: głos narratora. A gdy narrator jest jednocześnie jednym z bohaterów narracji, głos ten nabiera dodatkowego znaczenia, gdyż wiarygodność opowieści zależy od utrzymania tego samego tonu. Ani Frances Mayes ani Dario Castagno problemu z tym nie mają, ma natomiast A. Stojałowska. Anka, narratorka i jednocześnie podmiot literacki :-), jako narratorka mówi językiem powolnym i wyważonym, eleganckim i wyszukanym, ale już dialogach Anka nie stroni od ostrych wypowiedzi, czasami posługując się wulgaryzmami. Tylko że wychodzi jej to tak sztucznie, że chciałoby się zapytać czy przypadkiem nie próbuje udawać kobiety wyzwolonej i wyluzowanej.
Tak, proszę szanownych czytelników, wygląda przegląd książek kupionych i pożyczonych (niektórych już nawet skradzionych :-), ale nie przeze mnie, tylko ukradzionych mnie). Żadna z nich nie jest dobrą książką, ale niektóre nadają się na wakacyjne czytadła. Jeśli kogoś kręcą ciekawostki o strasznych turystach, to bardzo polecam zbiór opowiastek Dario Castagno. Nawet jeśli nie wiadomo o czym tak naprawdę jest ta książka, to przynajmniej można się pośmiać. No i rozdział o wojennych poplątanych losach Włoch jest doskonale napisany.
Jeśli ktoś lubi
Dom nad Rozlewiskiem to może i polubi
Dom w Toskanii, choć nie jestem tego taka pewna.
Domowi w Toskanii brakuje plejady charakterów; o ile za najgorszą częścią (relatively speaking, of course)
Domu nad Rozlewiskiem można uznać jej początek, to w przypadku
Domu w Toskanii kiepska jest druga część książki; ta wydaje się być pisana w pośpiechu i na skróty.
Frances Mayes mogę polecić jedynie największemu wrogowi; no ale ja bardzo nie lubię megalomanii. Nawet u siebie, choć, jak wszyscy wiemy, jestem pod każdym względem doskonała (ostatnio podciągnęłam się z gramatyki - i nie tylko włoskiej - a od wczoraj wieczorem wiem na czym polega różnica między solenizantem a jubilatem :-D)
Omawiane książki:
- Codzienność w Toskanii, Frances Mayes, wyd. Prószyński i S-ka
- Dom w Toskanii, Anita Stojałowska, wyd. Zysk i S-ka
- Za dużo słońca Toskanii. Opowieści o Chianti, Dario Castagno, wyd. Pascal
I jakby kogoś kręciły okładki to najładniejszą ma książka Dario Castagno.