Bazylia :-)


powróciłam z z weekendowej podróży do tytułowej Bazylii (tak mi się kiedyś nazwało Bazyleę i tak już zostanie) i Linzu nad Renem. W sinusoidzie podróży zahaczyliśmy o Weil am Rhein i krzesła braci Campana w muzeum Vitry. Przy okazji urzaądziliśmy sobie bardzo przyjemną majówkę w zdziczałym sadzie w okolicach Vitry. Było 30 stopni w cieniu, nawet robakom nie chciało się pełzać i gryźć, więc mogliśmy się rozłożyć w cieniu jabłoni z domową foccaccią, kurczakiem, sałatką ziemniaczaną i marynowaną fasolką.

Z targu staroci w Linzu przywieźliśmy 3 łyżki drewniane, jedną drucianą postawkę pod garnek, emaliowany chlebak, emaliowane wieszadło na wazówki i jeden młynek do gałki muszkatułowej. Jutro porobię zdjęcia, pochwalę się-jeśli nie ich jakością fotografii-to przynajmniej nabytkami.

Widzę, że pisanie bloga na pilota zupełnie skuteczne jest, posty poszły jak trzeba, bez zawieszania. Tak więc i przypadkowa próba mikrofonu okazała się skuteczna. Mogę spokojnie jechać na miesiąc do Ginestry.

2 comments:

  1. Muzeum Vitry zazdroszczę. Ale może przestanę, jeśli się w końcu wybiorę na nową wystawę w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego na Świętojerskiej w Warszawie. Choć niewątpliwie jest ono niższe rangą - miniaturek tamtejszych projektów nie sprzedaje się za grube euro jak duperszwanców z Vitry :))

    Zalogowana jestem idiotycznie, pod nickiem eksa, więc dziś wystąpię pod imieniem chrzestnym.

    ReplyDelete
  2. w sklepie Vitry ogladalam te duperszwance o ktorych piszesz. Jesli tylko uda mi sie znalezc podobne miniatury designerskich lamp to zaczynam projekt 'dom dla lalek'. Dywaniki utkam, szafy wbuduje w sciany a umebluje krzeslami, ktorych nie moge miec w domu z racji braku nastepnego domu :-)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.