długa opowieść o Cortonie

dwutygodniowa opowieść z dialogiem :-)


Najbardziej nie przysłużyła się Cortonie Frances Mayes. I choć nie lubię pisaniny tej baby, to trudno ją oskarżać o premedytację. Napisała co wiedziała, a popularność i PR zrobiły resztę: ludzie mają potrzebę podglądania innych, zwłaszcza tych na topie. Na tym się robi kasę. I tak jak hordy miłośników czatowały na Petera Mayle'a w Prowansji, tak wycieczki autokarowe pełne amerykanów pielgrzymowały do Bramasole. Bramasole do Mayes już nie należy. Autorka przeprowadziła się gdzie indziej i przekonana o własnej wiedzy na każdy temat, płodzi następne tomy. Ostatnio odkryłam, że wyprodukowała się w książce o dekorowaniu wnętrz w stylu toskańskim. I żeby nie być gołosłowną: Year in the World: Journey of a Passionate Traveller (2007); Greek Expectations: The Adventures of Fearless Fran in the Land of the Gods (2008); Bringing Tuscany Home: Sensuous Style From the Heart of Italy (2004) i i w marcu przyszłego roku ma się ukazać Every Day in Tuscany: Seasons of an Italian Life. Zaczynam się bać, że weźmie się za Lacjum.


Mieszkaliśmy w Cortonie przez 2 tygodnie. Był to rok pierwszego wydania Pod Słońcem Toskanii. Książka była już bestellerem, ale tłumy do Bramasole jeszcze nie dotarły. Mieszkanie mieliśmy wynajęte z centrum miasta, w ślepej uliczce niedaleko ratusza. Do budynku wchodziło się obok zaplecza restauracji i zsypów na śmieci. Sień na parterze ozdabiały resztki wypłowiałych fresków. Mieszkanie było na 3.piętrze.Z przedpokoju wychodziło się do wieży z której mieliśmy widok na Lago Trasimeno i górną Cortonę. Podłogi krzywe, mury grube, w rogu salonu kominek wielkości szafy gdańskiej, do sufitu 4 metry i sypialnia z oknami wychodzącymi na ciasne vicollo Alfieri. Rano budził nas łomot zsypów i dyskusje sąsiadek.



Przez dwa tygodnie łaziliśmy po mieście, próbowaliśmy restauracje, trattorie, osterie i sklep cooperativo. Tu kupowało się prosciutto, oliwę i tanie wino. Po drugiej stronie ulicy sklep z gotowcami: lasagna gotowa do wstawienia do piekarnika (którego nie mieliśmy), papryki faszerowane sardelami i tuńczykiem, karczochy.... A po drugiej stronie rynku mieliśmy warzywniak i sklep z makaronami. Pierwszego wieczora byliśmy na kolacji w Osteria del Teatro.Próbowałam wtedy moje pierwsze prawdziwe ossobucco i Brunello. Jadaliśmy też w trattorii, której nazwy już nie pamiętam. na via Dardano. Pewnego wieczora posadzono nas przy długim stole, po godzinie dołączono do nas grupę Włochów. Wino piło się z szklanek. Podawane było w zielonych butelkach zatkanych rolką szarego papieru. Pamiętam atmosferę tego miejsca i smak duszonej kaczki.

W pizzerii przy via Dardano trafiliśmy na amerykanów. Posadzono ich przy stoliku obok. Na ogół nie próbuję nawiązać rozmowy, nawet jeśli są to moi rodacy, ale tym przypadku czułam się niejako przymuszona. Pani próbowała wymusić na kelnerce wytłumaczenie czego dodano do ravioli. Pani nie mówiła po włosku, a angielski kelnerki nie obejmował nazewnictwa ziół. Wcięłam się, tłumacząc, że salvia to sage. Pani zamówiła więc rozszyfrowane ravioli i rozpoczęła dyskusję:
widzieliście JEJ dom?
A kto jest ta ONA?
Frances

Frances Mayes?

Tak. Czy widzieliście Bramasole?

Nie
Bo myśmy tam byli wczoraj

...

Piękny dom, ale nie udało się wejść do środka. Brama zamknięta
....
Warto było. Zrobiłam zdjęcie palmy
i okiennic
....
Ale może wyście książki nie przeczytali bo nic się nie odzywacie?

Książkę mamy, przywieźliśmy ją nawet ze sobą, ale nie chcemy oglądać Bramasole
?
Do Cortony zajechaliśmy po raz drugi 5 lat później, w drodze do Gubbio. Na via Nazionale nie było już naszego cooperativo. Zniknął też sklep z gotowcami. Na ich miejscu pojawiły się galerie sztuki sprzedające ręcznie robione świece i obrazy olejne z toskańskim widokiem dla turystów: kapliczka, cyprys, górka; górka, obłoczek, słoneczniki; górka, obłoczek, wieża. Po obiedzie w Osteria del Teatro (chianti i bistecca fiorentina) przeszliśmy się w kierunku Piazza Garibaldi. Wszystkie sklepy były otwarte. Tradycja poobiedniej drzemki poszła w niepamięć. W czasach przed-Frances-Mayes w samej Cortonie można było kupić duże mieszkanie w centrum za jakieś 100-150 tys. euro. Spojrzeliśmy na ogłoszenia w oknie agencji nieruchomości: 35 mkw w centro storico, do odrestaurowania, za 270 tys euro.

W czasie pierwszego pobytu po tygodniu codziennego obcowania z mieszkańcami byliśmy rozpoznawalni. Właściel osterii na via del Fontane mówił mi dzień dobry, policjant pozwolił nam wjechać do centrum mimo braku oficjalnej winiety, kawiarnia na Piazza della Repubblica wiedziała, że pijemy cappucino i zagryzamy je cornetto z marmoladą morelową. Czasami, gdy piekarz na piazza Signorelli nie miał reszty, słyszałam "zapłacisz jutro".

Rozumiecie teraz dlaczego do Cortony więcej nie pojadę?

Oczywiście Cortona warta jest zobaczenia. Pięknie położona, ze stromymi uliczkami i masą zabytków zasługuje na dzień zwiedzania. Osteria del Teatro nadal podaje najlepszego steka po florencku i serwuje genialną fondutę z truflami.

Gdzie zjeść?
Osteria del Teatro
via Maffei

tel 0575 630556


La Grotta
Piazetta Baldelli 3

tek0575 630271 znani z doskonałych gnocchi ze szpinaku i ricotty

Trattoria Tacconi

via Dardano 46
tel. 0575 604588 miła, rodzinna atmosfera, doskonała ribolitta

Gdzie tanio przenocować? chociażby w klasztorach:

Casa Betania

via Gino Severini 50

tel 0575 630423
www.casperferiebetania.com


Istituto Santa Caterina

via Santa Margherita

tel 0575 630343


Santa Margherita

viale Cesare Battisti 15
tel575 630336 lub comunitacortona@smr.it

zdj
ęcia: Joepie

4 comments:

  1. Smutne. I chyba nieuniknione. Słyszałam co się działo w Nowej Zelandii po "Władcy Pierścieni"...

    Ale "Pod słońcem Toskanii", czytane parę lat temu, podobało mi się. Może dlatego, że nigdy nie byłam w Toskanii?

    ReplyDelete
  2. Tez mi sie podobalo za pierwszym razem. Za drugim zaczelam zauwazac bledy stylistyczne i nieznajomosc slownictwa :-) Ale akcja wciaga za drugim razem tez.

    ReplyDelete
  3. Baaaaaaardzo ciekawe. I nie wiedziałam, ze to jest aż tak wielkie szaleństwo! Szkoda, ze media sa w stanie tak popsuć pewne miejsca.

    ReplyDelete
  4. nie jestem pewna gdzie lezy wina. Pewnie gdzies po srodku: Mayes napisala ksiazke (wiec winna), media ksiazke rozleklamowaly (tez winne), reszte zrobila publika, ktora ma potrzebe popatrzenia na JEJ dom. I poszlo lawina....Nie zebym idealizowala Wlochy z przeszlosci: bylo biednie i siermieznie, czesto glodno. Rozumiem potrzebe odbicia sie od dna, ale czy akurat trzeba odbijac sie od dna w tym kierunku?

    ReplyDelete

Powered by Blogger.