ebayowo i wyprzedażowo


jadąc go Ginestra na ogół zabieramy wyżywienie własne i urządzamy piknik: sałatka ziemniaczana, coleslaw, kanapki lub, w wesji świątecznej, cytrynowy kurczak i kawałek ciast, koty w koszyku obok, i podobne klimaty.  Do tej pory woziliśmy w koszyku porcelanę, zdobytą w Gandawie gdy Koriander na Korenmart dogorywał; teraz będzie z nami jeździć elegancka zastawa z malaminy, też wyprzedażowa – tym razem z Tse Tse. Wazon w oczka jest do Ginestry; stanie sobie na parapecie i będzie światło odbijał. Talerz do zupy z przeznaczeniem na makaron, upatrzony w gandawskim secondhandzie, jest od prawdziwego Limoges; miska z deklem to autentyczny Thomas z czasów, kiedy Thomas wiedział jak projektować (lub zatrudniał projektantów własnych, a nie przejmował nieudaczników z Rosenthala). A klamerki? Jeszcze nie wymyśliłam do czego są mi potrzebne

8 comments:

  1. sliczna ta zastawa z melaniny, super kolory!

    ReplyDelete
  2. do kompletu mam jeszcze talerz amarantowy, ale zdjecie mi sie nie podobalo.

    ReplyDelete
  3. Uh! ten w oka jest w deseczkę. No bardzo i się on! :)

    ReplyDelete
  4. I love these photos- I especially love the pattern of the dishes.
    Potrafię czytać w języku polskim, ale nie jestem tak dobry w piśmie to!

    ReplyDelete
  5. @ Lady Ren, if you are from the West Coast then we were neighbours, in the board sense of the word, at one time. I had lived in SF and Oakland for more 18 yrs.

    ReplyDelete
  6. Mayu, Twoje zdjęcia to obrazy! Zaczynam być od tych kompozycji uzależniona;)

    Amarantowy baaardzo lubię! Próbuję sobie wyobrazić...

    A jak zafarbować te szczypy do bielizny(żabki)? Fajne są.

    ReplyDelete
  7. @birbant. Farbki do jajek lub tkanin przyszly mi do glowy.

    ReplyDelete
  8. No, zazdroszczę tych łupów. Przyznaję się.
    :)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.