korporacja L'Olio Toscano

Ostatnio usłyszałam od Eli, że bardzo jej przykro, ale próbowała oliwę przywiezioną z Toskanii przez wdzięczną kursantkę. Oliwa bardzo jej smakowała.


Oliwa toskańska zrobiła furorę. Weszła na listę kulinarnych celebrytów. Zasłużenie z resztą, choć nie znaczy to, że jest lepsza od oliwy z Lacjum. Po prostu jest lepiej rozreklamowana i ma chyba najbardziej rozbudowany system trzymania w ryzach (chciałam napisać że za mordę, ale zamordyzm to taka niewłoska instytucja), gwarantujących pewien poziom. Oczywiście można tu dyskutować, czy poziom jest wystarczająco wysoki i czy adekwatny do ceny. Ale nie o tym ma być tylko o tym, którą oliwę toskańską kupić. A więc oliwę ze znaczkiem gwarancji. A więc oliwę DOP (Denominazione di Origine Protetta).   Albo IGP (Indicazione Geografica Protetta).

Która będzie lepsza? Trudno powiedzieć na pierwszy rzut oka.  Różnice między DOP i IGP wydają się marginalne dopóki nie doczyta się detali: aby oliwa mogła dostać znaczek toskański znaczek DOP musi pochodzić z oznakowanego terenu, jej produkcja i butelkowanie musi odbywać się na danym terytorium. Zaś w klasyfikacji IGP oliwa może pochodzić z danego regionu, może być tam tłoczona lub butelkowana, ale większość procesu produkcyjnego musi odbywać się w danym regionie lub muszą być zachowane charakterystyczne cechy produktu.


Tłumacząc łopatologicznie: nie można przykleić nalepki IGP na butelkę oliwy przywiezioną z Grecji, ale (teoretycznie) można do toskańskiego frantoio domieszać oliwę kalamatha, jak długo smak będzie przypominał oliwę toskańską, Za oznakowania DOP i IGP odpowiadają odpowiednie konsorcja, które w Toskanii zrzeszają się w organizacji ARSIA zajmującej się promocją. Czego? Produktów toskańskich, rzecz oczywista.

1 comment:

  1. Normalnie powieść w odcinkach o oliwie. Czytam i czekam na następne rozdziały:)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.