w pierwszą sobotę maja wszyscy wierzący w cuda i wszyscy ci, którzy wychodzą z założenia że lepiej na zimne dmuchać, będą patrzeć na fiolkę krwi świętego, bo od stanu jej zawartości będzie zależeć przyszłość miasta. Jeśli zakrzepła krew nie zmieni się w płyn, Neapol czeka wielkie nieszczęście.
Podobno w 1799 roku, gdy wojska Napoleona zajęły miasto, święty January (San Gennaro) zaangażował się w ruch oporu przeciw najeźdźcy. Wiadomość przekazali mieszkańcom księża, doglądający świętej ampułki w katedrze, ostrzegając że nie ma co liczyć na cud przemiany galaretki w płyn. W przestraszonym mieście wybuchły zamieszki, zginęło kilku francuskich oficerów. W końcu, o 20:00 wieczorem w pierwszą sobotę maja, do katedry wpadł francuski komisarz i wymachując pistoletem wrzyszczał, że albo krew w stanie płynnym albo...... Święty, najwyraźniej przestraszony, przemienił skrzep w płyn i spokój zapanował w Neapolu. Miasto nie zapomniało Januaremu kolaboracji z okupantem i przy najbliższej okazji skazano go na banicję; powołując na jego miejsce, jako patrona Neapolu, świętego od pożarów - Antoniego. Gennaro wrzucono do morza, na ołtarz trafił Antoni i jak się okazało, nie na długo, bo specjalistą od podpaleń to i on może był, ale na katastrofach się nie znał. Tak więc, gdy wybuchł Wezuwiusz, Antoni zawiódł na całej linii - lawa doszła prawie do rogatek miasta; brygada kryzysowa złożona z rybaków zaczęła szukać zatopionego Januarego po dnie zatoki. Czas naglił i wtedy zdarzył się cud: strumień lawy zatrzymał się u stóp zapomnianej przez wszystkich figurki świętego Januarego na moście Maddaloni.
W marcu 1944 roku znów wybuchł Wezuwiusz. Strumień lawy sunął po stoku, tym razem do miasteczka San Sebastiano. Mieszkańcy bronili się jak mogli, głównie zanosząc modły do patrona oraz strasząc przyrodę świętymi chorągwiami, ale nie za bardzo to skutkowało. Połowa miasteczka była już zniszczona. Pod osłoną nocy ściągnięto do San Sebastiano ostatnią deskę ratunku - konterfekt Januarego wyszmuglowany z Neapolu; jak się okazało,kompletnie niepotrzebnie - lawa zatrzymała się na urzędzie miasta i zastygła w bezruchu. I w samą porę. Bo jak stwierdzili później dobrze poinformowani Neapolitańczycy, święty January na pewno nie pofatygowałby się aby ocalić San Sebastiano. San Gennaro opiekuje się tylko i wyłącznie Neapolem. Wąska specjalizacja czy zwykłe leniwstwo? Trudno ocenić. Wiadomo jednak, że w dniach apokalipsy (oczywiście pod warunkiem, że będzie ona pochodzenia wulkanicznego) ocaleje jedynie Neapol.
Pierwsza sobota przypada w tym roku na 1. maja. Święty January pracuje w Święto Pracy :-), będzie tradycyjnya pochód procesja ulicami Spaccanapoli: January w towarzystwie Teresy, Łucji i innych pomniejszych świętych. Podobno można obstawiać kolejność świętych w procesji.
(na podstawie Naples '44 Normana Lewisa)
A my mamy św. Narcyza od much. Czekam aż się muchy obudzą na wiosnę i też go opiszę :)
ReplyDeletew takim razie czekam
ReplyDeleteNie pamiętam czy to w książce Wzgórza Watykanusa czytałem, że ten cud okazał się sztuczką magiczną, tak samo jak podobno ze stygmatami ojca Pio. Ze zrozumiałych względów nikt o tym za głośno nie trąbi. Wiadomo Tobie coś na ten temat? pozdrawiam
ReplyDeleteo Padre Pio zamierzam pisac jutro, m.in. o stygmatach. A co do krwi to podobno jest to mieszanka krwi i jakiejs chemii (naukowcom z Turynu udal sie ten 'cud').
ReplyDelete