Edra full wypas
on 19:37
No Comments
Teoria ewolucji tłumaczy powstanie gatunków poprzez nieprzypadkowy dobór naturalny w przypadkowym środowisku (tłumaczę sobie angielskie: non-random natural selection in random environment, trochę niezgrabnie mi to idzie, ale najwyraźniej w kwestiach językowych odziedziczyłam geny niekumatych językowo), ale-na miłość boską-które geny odpowiedzialne są na powstanie Edry? Można swoim materiałem genetycznym pomanipulować tu i ówdzie? Jeśli tak, to się zgłaszam. I proszę o ten przypadkowy adres. Mogę tam zamieszkać jeśli tylko zamienię się taką Edrę.
Edra pojawiła się 22 lat temu, dalsza krewna Kartella i włoskiej tradycji meblarskiej. Od początku wiadomo było, że będzie królową eksperymentalnego designu. Jej dyrektor artystyczny Massimo Morozzi (miłościwie panujący nam do tej pory) postawił na technologię i pomysły z pogranicza kiczu i inżynierii genetycznej. Do współpracy zapraszał młodych, gniewnych i utalentowanych (bracia Campana, Ashley Hall, Inga Sempre, Alfred Haeberli pracowali lub nadal pracują dla niego) i jednego co-nieco starszego, ale też zwariowanego, Francesco Binfare. Powstały ikony designu: Vermelha, Favela, Paesi Italiani, Flap, Tatlin. Edra błyszczy i nic nie wskazuje na to, aby błyszczeć przestała. Wielkim plusem Edry jest to, że zaprasza do siebie artystów, nie gwiazdy, i nie splamiła sie współpracą z Phillipem Starckiem :-D
No i jakość wykonania. Może to wyglądać jak rozsypujące się rudery, może przypominać miotłę, szmatę, byłą teściową....ale wszystko jest wygodne, solidnie wykonane i z najlepszych materiałów. Nie jestem pewna czy Edra kiedykolwiek stanie się modna w Polsce, bo tu niezmiennie króluje przekonanie, że plastyk nie jest szlachetnym materiałem, a wnętrza są-nawet jeśli pretendują do nowoczesnych-raczej dekoracyjne. A Edra-trzaśnięta, zakręcona i zwariowana-do udekorowanych nie należy. Trochę boję się, że Polska to jednak Giorgetti a nie Edra. A o Giorgetti pisać nie będę. Nie pozwala mi na to dusza neo-darwinisty i neo-ateisty :-D.
BTW: w muzeum Vitry w Weil am Rhein od 16 maja br do lutego 2010 jest wystawa braci Campana. Jedna z 1001 rzeczy, które trzeba zobaczyć zanim się umrze, bo potem będzie za późno.
materiały zaczerpnięte ze strony EDRY, a zdjęcia z bonluxat
Powered by Blogger.
0 comments:
Post a Comment