udane łowy



to że kocham stare, odrapane i wyszczerbione tajemnicą nie jest. Od lat łażę z upodobaniem po różnego rodzaju wysypiskach śmieci, kolekcjonując skorupy rozmaite, które namiętnie mieszam z rosenthalami. Ostatnio rozszerzyłam asortyment i szukam materii wszelakich jako że posiadłam maszynę do szycia i umięjetność szycia w linii (prawie) prostej.

Na zdjęciu ostatnie zakupy, częściowo lokalne a częściowo zielonogórskie, z przeznaczeniem do Ginestra Sabina: miski pod makaron nietradycyjny al dente, talerzyk pod ricottę; dola szmatek jeszcze nieznana. A jeśli ktoś mi jeszcze nie zazdrości, to może argument finansowy przemówi do sumienia: za miski zapłaciłam (a mam ich sztuk 3) całe 2 złote polskie :-) A po mojemu: piękne wzornictwo broni się samo, nawet jeśli trochę wyświechtane jest

9 comments:

  1. Talerzyk w różyczki to piękna i rzadka zdobycz... Moja mama takie miała... Wieki temu. Te złocone brzegi są najdelikatniejsze. Świetne hobby :)

    ReplyDelete
  2. troche hobbby, troche misja :-). Ratuje przeznaczone na wysypiska pojedyncze egzemplarze. No i probuje plynac pod prad PR promujacy kupowanie najnowszych zestawow.

    ReplyDelete
  3. ....i znowu? Taaak! Ja nawet jak jestem w Chinach, czy Norwegii to pierwsze co dowiaduję się, gdzie i kiedy jest targ staroci!Nie odpuszczam nigdy, to kluczowy punkt programu. Tym sposobem przywożę czasem ciężkie tony różnych przedmiotów. Ostatnio, ryzykując spóźnieniem się na samolot, targowałam się o starą broszkę z kamieniem w kobaltowym kolorze. Ale mam, udało się. Nie czytam już starszych postów, bo pewnie ponownie jakiś temat będzie mnie dotyczył, a tu tak późno, a trudno się oprzeć skreśleniu paru słów na Twoim blogu. A zdjęcia kulinarne urocze, zresztą architektoniczno-miejscowo-pejzażowe też...hmmmm, ver_ona0 - a właśnie mój nick taki włoski haha

    ReplyDelete
  4. bardzo mi milo, ze dopisujesz sie mimo poznej godziny. Szkoda, ze zdjec nie mozesz wkleic bom bardzo ciekawa tej chinskiej broszki.

    Dzisiaj nastepny targ staroci, a za tydzien WIELKI targ antykow w Linzu nad Renem. Moze bedzie co pokazywac

    ReplyDelete
  5. Ale zazdroszczę! Jakby wpadła Ci w oko stara biała waza bez żadnych ozdobników, złoceń, itp, to się polecam ;-)Szukam takiej ostatnio.
    A broszka nie chińska, z Nicei - polecam tamtejszy rynek staroci, duży wybór mebli i innych cudnych dóbr wszelakich. Pochwal się koniecznie dzisiejszymi łupami,które upolujesz. Miłego szperania! ver (nie chce mi się tego całego nicku pisać ;-)

    ReplyDelete
  6. tu odesle cie do pierwszego wpisu pt 'fuck france'. Predzej dojedziemy do Valecji na paelle niz do Nicei :-) A za 34 dni bedziemy w Ginestra

    ReplyDelete
  7. co do wazy: jesli mi w oko wpadnie, dam znac

    ReplyDelete
  8. Pewnie już nie możecie się doczekać, ale 34 dni szybko minie. Super. A jak łowy? Z wazą żartowałam, nie rób sobie kłopotu. Dzięki za szczere i miłe chęci. Zaraz idę do pierwszego postu, choć zapewne już go czytałam, ale za cholerę nie pamiętam przesłania...vera

    ReplyDelete
  9. z lowow na lakach bawarskich nici. Pewnie nasza wina, bo pojechalismy w niedziele i to pozno. Ale taka juz nasza tradycja domowoa, ze w niedziele sniadanie trwa dlugo i przede wszystkim sie rozmawia.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.