
Pizza w Gallo D'Oro smakuje bosko. Trafiliśmy tam przez przypadek, wędrując vico della neve u podnóża Capodimonte. Rodzina z sąsiedniego stolika zamawia dla nas zestaw neapolitańskich zakąsek i ciasteczka nadziewane nutellą. Ciasteczka są bardzo słodkie, ale krokiety z ryżu nadziewane mozzarella -czysty miodzio. Najgenialniejszą zakąską w łapkę jest chleb neapolitański. W ciasto chlebowe zawinięte jest prosciutto, ser i jakieś zioła. Za rogiem mamy najlepszy sklep z tego typu specjałami; I fiorentini. Nie mam jednak odwagi zamówić flaków, z których zakład słynie.
W hotelu pod JC łamie się deska toaletowa. Zgłaszamy obsłudze. Jutro, pojutrze będzie zreperowana, a my w miedzyczasie sikamy w pozycji stojąco-wypiętej.
Już wiemy, że na Boże Narodzenie i Nowy Rok wrócimy do Neapolu, a nie, jak planowaliśmy wcześniej, do Wenecji.
Bardzo spodobal mi sie tekst notki dyrektora :)
ReplyDeleteLubie Cie czytac; czuje sie prawie, jak bym tam teraz byla...
pod muzeum spotkalismy sfrustrowana turystke z USA. Na Neapol miala 2 (!) dni, to byl jej ostatni dzien i nie zobaczyla nieprzyzwoitych rzezb rzymskich :-D
ReplyDeleteRzeczywiscie, Neapol nie dla ludzi planujacych podroze z zegarkiem w reku.