zachowała się korespondencja między arystokratą z nadania a artystą. Dyskutowano umowę o dekorowanie pałacu. Stanęło na tym, że arystokrata będzie artyście wypłacał miesięczną pensję w wysokości 15 dukatów, da dach nad głową i drewno na opał. W zamian artysta zobowiązywał się obmalować pałac. Był rok 1458. Inwestor-markiz Gonzaga z Mantui, artysta-Andrea Mantegna. Gonzaga nie zawsze płacił na czas, ale też od czasu do czasu artysta dostawał premie uznaniowe, np. kawał ziemi, dodatkową sakiewkę dukatów i wolno mu było malować dla innych. W sumie Mantegnii się udało. Jeszcze kilka lat wcześniej Borso d'Este, najmując malarzy do dekorowania pałacu Schifanoia w Ferrarze, płacił im od metra, a florentyński handlarz handryczył się o użyty tańszy rodzaj pigmentu zamiast drogiej ultramaryny. Nierzadkie były przypadki w których rama do obrazu kosztowała więcej niż obraz lub przycinanie obrazu do ramy. No ale z końcem XV wieku inwestorom wyrobił się gust i zmieniła się moda na styl malarski. Liczył się talent do imitowania rzeczywistości a nie ilość ultramaryny i złota. Rzemieślnicy stali się artystami nadwornymi. Mantegna był jednym z pierwszych. Do swojej śmierci w 1506 był nadwornym malarzem Gonzagów. Pozostawił po sobie freski w Palazzo Ducale, m.in sławną Camera degli Sposi.
Za czasów Mantegnii Gonzagowie byli już z Mantui zasiedziali. Do władzy i tytułów doszli z początkiem XIV wieku, gdy Luigi Gonzaga rozpoczął rebelię przeciw rodowi Bonacolsi. Głowa rodu-Rinaldo Bonacolsi-został zabity przy wjeździe do pałacu na Piazza San Pietro. W 1534 wszystkie posiadłości Bonacolsich były w rękach Gonzagów. Pozbawieni liczącej się miejscowej opozycji ,mogli skupić się na budowaniu bazy politycznej na zewnątrz. Wżenili się w ród Viscontich, przez kilka lat wspierali Republikę Wenecką, potem znów stali po stronie Florencji i Wenecji przeciwko Mediolanowi, aby w 1428 stanąć po stronie mediolańskich Viscontich przeciwko Wenecji. Za umiejętne lawirowanie i odpowiednią sumę dukatów (15 tysięcy) cesarz Zygmunt nadał Gianfrancesco Gonzaga (1407-1444) tytuł markiza. Frederyk II (1484-1519)poślubiając Izabellę D'Este z Ferrary ściągnał do Mantui renesans a, najmując Giulio zwanego Romano jako projektanta nowej rezydencji letniej rodu Gonzagów--Palazzo Te, stał się znaczącym mecensem sztuki. Giulio, architekt papieży, tani nie był. Nie wiem ile dostał za Palazzo Te. Wiem natomiast, że wkrótce został głównym urbanistą miasta i, w opinii Benventutto Celliniego, który odwiedził go w Mantui, 'żył jak pan, w przepychu'.
Dodatkowe informacje:
Provincia Mantova
Mantua na Wikipedia
Palazzo Ducale (po angielsku)
Museo Palazzo Ducale
Palazzo Te
A tak swoją drogą, Mantua jest piękna. Nawet bez pałaców byłaby warta odwiedzin. Perspektywę piazzy Sordello psuje parking na jej środku: samochody zasłaniają na duomo i palazzo. Piękna jest natomiast Piazza Concordia, na której tyłach znajdowało się kiedyś getto; via Broletto ma najpiękniejsze, po Bolonii, arkady.
Spędziliśmy w Mantui tydzień kilka ładnych lat temu, a ostatnie wizyty ograniczały się jedynie do kupowania mostarda di frutta (gruszka z syropie musztardowym zagoni mnie do Mantui o każdej porze roku) i zwiedzania Palazzo Ducale, więc nie mogę polecić żadnej restauracji. Ostatnio jedliśmy jakąś sałatę w jednej z knajpek na Piazza Concordia. Było nieźle, ale bez zachwytów. Z hoteli znamy jedynie Albergo San Lorenzo (Piazza Concordia 14, tel 0376220500). Pięknie położony, super wygodne łóżka, lniana pościel. Z tygodniowego pobytu pamiętam najbardziej to, że leżąc w łóżku mogłam podziwiać Palazzo della Ragione e Broletto i La Rotonda di San Lorenzo. Pamiętam też 1szego maja. Mieliśmy pod oknami raut komunistów :-)
Do poczytania: The Palazzo Ducale in Mantua i Palazzo Te in Mantua (wyd. Electa Art Guides), Painting & Experience in Fifteenth-Century Italy (autor: Michael Baxandall)
Powered by Blogger.
Co do nadwornych artystów, przypomniał mi się "Rublow" Kaczmarskiego.
ReplyDelete"A Książę - mecenas za sztuką przepada,
więc ściany pałacu malować mi każe.
Czeladnik już farby i pędzle rozkłada,
a w drzwiach stają straże
i Księcia brzmi głos:
- Za pracę twą miecz, albo trzos.
Architekt, co dla mnie budował ten pałac,
już nic piękniejszego nikomu nie wzniesie.
Gdy skończył, przygoda go przykra spotkała:
na zbirów się w lesie
jak raz napatoczył,
a oni wykłuli mu oczy.
I zaśmiał się książę, aż sala zagrzmiała,
i grzmiała, gdy odszedł, podobny do pawia.
I stałem przed ścianą, co była tak biała,
jak tego, co stawiał ją,
twarz oślepiona
od łez, nim się stała czerwona".
Mantegna miał więcej szczęścia.