"kochanie, umyj nogi

pora robić makaron", czyli moja opowieść dla brzydzących się o tym jak dawnej robiono pastę.

Jest to chyba przedostatnia opowieść o potrawach mącznych w tym roku. Zastrzegam sobie jednak prawo do zmiany zdania, bo Lorenzo i Guido mają się dobrze, więc wygląda na to, że będę piec chleb i robić cecamariti lub pinguni. Lorenzo i Guido to moje zakwasy naturalne. Guido jest z mąki żytniej, Lorenzo z pszennej i tartej gruszki. Gdy będzie więcej bąbelków nie omieszkam chłopaków sfotografować

Wracając do tematu dzisiejszej prelekcji o makaronach:

W XV wieku zaczęto usprawniać produkcję pasty. Na wzgórzach wokół Neapolu powstały pierwsze zakłady produkcyjne, wyrabiające makarony na sprzedaż. Aby otworzyć zakład potrzebny był dach nad głową, kadź, mąka, woda, sznur i mocne nogi. Bo ciasto zagniatło się nogami. Niecki były wielkie, deptanie semoliny zajmowało 3-4 godziny, więc sznur był potrzebny do trzymania :-)

Przekazane za Orettą Zanini de Vita

1 comment:

Powered by Blogger.