Requiem nie skomponuję

bo na Mozarta się nie nadaję: wygląda na to, że Wenecji niewiele zostało, zamienia się w skansen. Dzisiaj (powtarzam za NOS Journal z Holandii) odbył się na Canale Grande symboliczny pogrzeb miasta: liczba Veneziani spadła poniżej magicznej cyfry 60 000. Urząd miasta co prawda uważa, że mieszkańców jest więcej, ale nie jest w stanie podać dokładnych danych.

Kilka lat temu, po powrocie z Wenecji, pisałam w artykule, którego nikt nie chciał wydrukować, że Wenecja umiera nie jako zabytek, ale jako organizm miejski. Dzisiejszy pogrzeb to puenta do mojej tezy. Być może, zamiast opowieści o urokach Wenecji, powinnam zacząć myśleć o nekrologu w odcinkach.

4 comments:

  1. My jednak tam nie jedziemy. Może i dobrze?

    ReplyDelete
  2. mysle, ze tam sie zwyczajnie nie da zyc...jest piekna, ale szczerze mowiac bym sie tam nie przeprowadzila za nic na swiecie...

    ReplyDelete
  3. W Wenecji spedzilismy ciurkiem 2 tygodnie, chodzilismy tam, gdzie nie bylo turystow, mieszkalismy w siestiere Castello, wsrod tubylcow. Wyjezdzalismy z miasta zakochani po uszy. Chyba jednak moglabym w Wenecji mieszkac.

    ReplyDelete
  4. a no widzisz...bo pewnie potrzebna jest wenecka dusza, zeby tam mieszkac. ja takiej nie mam. w wenecji bylam wiele razy i za kazdym razem mam wrazenie, ze to miasto to skansen. niewyobrazalnie piekny, ale jednak skansen.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.